poniedziałek, 31 stycznia 2011

Wiadomości FX: Apetyt na ryzyko spada na skutek zamieszek w Egipcie

www.saxobank.pl
Weekendowe doniesienia bliskowschodniej prasy są dzisiejszego ranka tematem numer jeden wśród inwestorów. W Azji odnotowaliśmy mocny popyt na metale szlachetne; kurs ropy Brent zbliżył się do 100 USD za baryłkę, lecz ogólny popyt na dolara okazał się dość niski.
Poranne publikacje danych to z jednej strony między innymi kiepski wynik bilansu handlowego w Nowej Zelandii, z drugiej natomiast Japonia ogłosiła największy w ujęciu miesiąc do miesiąca wzrost produkcji przemysłowej od kwietnia 2009 r. (+3,1% m/m). Po publikacji mocnego PMI sektora produkcyjnego za styczeń (51,4 wobec 48,3) jen japoński umocnił swoją pozycję bezpiecznej przystani, przełamując poziom 82,0 (na chwilę) po raz pierwszy od 5 stycznia.
Podczas dzisiejszej sesji europejskiej uwagę przyciągnie dynamika sprzedaży detalicznej w Niemczech oraz sprzedaż detaliczna i wskaźnik wzrostu kredytów w Norwegii. Sesja północnoamerykańska to z kolei miesięczny wynik PKB oraz ceny produktów przemysłowych i surowców w Kanadzie, a także poziom wydatków/zarobków osobistych w Stanach, chicagowski PMI i wskaźnik aktywności w przemyśle produkcyjnym Fedu z Dallas. Rozwój sytuacji w Egipcie może w jeszcze większym stopniu wpłynąć na i tak już bardzo gwałtowną końcówkę miesiąca. Do tego dochodzi również cała seria publikacji wyników ISM/PMI, posiedzenia RBA i EBC oraz zatrudnienie w amerykańskim sektorze pozarolniczym w piątek.
Na froncie danych w USA amerykański PKB za czwarty kwartał, mimo że ogólnie rozczarowujący (+3,2% kw/kw wobec oczekiwanych 3,5%), wykazał niewielką poprawę wobec wyniku w trzecim kwartale (+2,6%). Pozytywnym akcentem był element konsumpcyjny (+4,4%); z drugiej strony mocny zastój widać w zapasach. Jeżeli tych ostatnich nie brać pod uwagę, wzrost amerykańskiego PKB kształtowałby się na poziomie 7% w skali rocznej. Końcowy wynik wskaźnika zaufania konsumentów Uniwersytetu Michigan wypadł lepiej niż oczekiwano – 74,2 wobec oczekiwanych 73,3 i poprzednich 72,7. Niemniej giełda na Wall Street ugięła się pod ciężarem doniesień z Bliskiego Wschodu i odnotowała największy jednodniowy spadek od sześciu miesięcy.

Tydzień na rynkach towarowych: podsumowanie stycznia 2011

Ole S. Hansen, starszy menedżer, www.saxobank.pl
W tym tygodniu przyjrzymy się czynnikom, które w styczniu wpływały na gwałtowne wahania cen towarów. Globalna gospodarka zasadniczo zmierza w kierunku wyższego wzrostu – MFW w tym tygodniu podniósł swoją prognozę światowego wzrostu gospodarczego z 4,2% do 4,4%.
Obecnie nie ma już również żadnych wątpliwości co do tego, że spowodowana wyższymi cenami energii i żywności inflacja rośnie i w najbliższych miesiącach najprawdopodobniej rosnąć nie przestanie. Niskie stopy procentowe w przeżywających ożywienie gospodarcze krajach, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, pomogły nie tylko rynkom akcji, lecz również niektórym drożejącym ostatnio towarom.
Rynki akcji w Brazylii, Indiach i Chinach przyniosły w styczniu najgorsze stopy zwrotu na rynku akcji. Wyższa inflacja i obawy związane z dalszym zacieśnianiem polityki monetarnej – zwłaszcza w Państwie Środka – sprawiły, że te rynki radziły sobie kiepsko. Jak Chiny poradzą sobie z jeszcze surowszą polityką monetarną? To właśnie m.in. od odpowiedzi na to pytanie może zależeć przyszłość rynku towarów.
W Europie obawy związane z długiem państwowym zmalały nieco w przypadku Włoch, Hiszpanii i Portugalii, którym udało się sprzedać nowe obligacje. Następnie mieliśmy do czynienia z udaną aukcją pierwszych obligacji europejskiego funduszu ratunkowego, w przypadku których popyt znacznie przewyższył podaż. Euro odzyskało dobrą kondycję w stosunku do początku miesiąca, podczas gdy dolar stracił prawie 5% do koszyka walut.
Mierzona przez amerykańską Komisję ds. Obrotu Towarowymi Kontraktami Futures (CFTC) wielkość spekulacyjnych pozycji futures odnotowała w styczniu niewielki spadek, głównie na skutek redukcji na rynkach surowców energetycznych i metali szlachetnych.

Indeks Reuters Jeffries CRB w tym miesiącu prawie nie drgnął – jego komponenty cechowały się jednak wysoką zmiennością. Surowce „miękkie”, takie jak bawełna, kakao i cukier, radziły sobie dobrze, podczas gdy blask metali szlachetnych nieco przygasł.

Bawełna osiągnęła rekord w sytuacji globalnego niedoboru i oczekiwania na nową produkcję z półkuli południowej, która nie trafi na rynek przed kwietniem. Rosnący popyt zgłaszany przez chińskie przędzalnie w związku z globalnym ożywieniem gospodarczym sprawił, że plantatorzy mają trudności z zaspokojeniem popytu. W trakcie ostatniego roku ceny wzrosły o ponad 100%, gdy zwiększony popyt przestał być zaspokajany przez coraz mniejsze na skutek niekorzystnych warunków pogodowych globalne plony.

W związku z obawami przed zaburzeniami dostaw z będącego największym światowym producentem Wybrzeża Kości Słoniowej kakao odnotowało najintensywniejszy od ponad trzech lat wzrost, osiągając roczne maksimum. Prezydent elekt zarządził wstrzymanie dostaw na miesiąc w celu odcięcia od finansowania swojego poprzednika, który odmawia uznania porażki w ostatnich wyborach.

Spotowa cena chudej wieprzowiny osiągnęła poziom najwyższy od 24 lat po najgorszym od co najmniej półwiecza wybuchu pryszczycy w Azji, który wywołał presję zwyżkową na eksport i ceny w Stanach Zjednoczonych. Sama Korea Południowa została zmuszona do likwidacji około jednej czwartej pogłowia.
Wyższe ceny żywności przyczyniły się również do wybuchu ostatniej fali niepokojów społecznych w Afryce Północnej i na Środkowym Wschodzie. W rezultacie rządy państw rozwijających się zaczęły gromadzić zapasy żywności (pszenicy, ryżu i cukru), starając się ograniczyć niepokój i stłamsić w zarodku paniczne zakupy oraz inflację. Cena pszenicy zbliżyła się do trzyletniego maksimum, przekraczając poziomy, z którymi mieliśmy do czynienia w trakcie rosyjskiej suszy z zeszłego lata, po tym jak kilka krajów ogłosiło nadzwyczajne zakupy. Po zeszłorocznym załamaniu produkcji spowodowanym trudnymi warunkami pogodowymi Stany Zjednoczone posiadają obecnie większość wymaganej wysokiej jakości pszenicy, a to sprzyja wzrostowi cen i eksportu.
Wracając do sektora surowców energetycznych – wielu inwestorów zostało ostatnio zaskoczonych niewiarygodnym wzrostem spreadu między ropą naftową WTI a pochodzącym z Morza Północnego gatunkiem Brent. W styczniu widzieliśmy, jak różnica między ceną Brentu a ceną WTI przekroczyła 10% – w rezultacie status gatunku WTI jako globalnego benchmarku ceny ropy osłabił się.

Przyglądając się niektórym innym międzynarodowym indeksom ropy, takim jak Oman Crude, African Bonny Light, czy Light Louisiana Sweet, można dojść do wniosku, że ropa WTI w transakcjach spotowych jest stosunkowo tania, zaś jej cena nie jest obecnie wyznacznikiem światowego trendu. Przyczyną takiej taniości jest nadwyżka podaży w miejscowości Cushing w stanie Oklahoma, odciętym od morza centrum dystrybucyjnym ropy WTI. Obecnie rynek dyskontuje rozwiązanie tego problemu w 2012 r., kiedy to nowy rurociąg do Zatoki Meksykańskiej da pewność, że produkcja kanadyjska będzie w stanie dotrzeć do wybrzeża i zostać wyeksportowana, a nie zatrzymana w Cushing.
Na półkuli północnej wkrótce wiosna – powinniśmy zatem spodziewać się spadku popytu na surowce energetyczne i rozpoczęcia sezonu konserwacji w rafineriach. W rezultacie składy ropy naftowej znajdą się pod dodatkową presją – w sytuacji, w której w Cushing już przechowywana jest rekordowa liczba 37,7 mln baryłek, cena ropy WTI z dostawą w miesiącu najbliższym może mieć problem ze wzrostem w najbliższym okresie. Zaistniałe okoliczności znajdują również odzwierciedlenie w spreadzie między ceną spotową a ceną w kontraktach na dostawę za pół roku. Od grudnia różnica taka wzrosła z 80 do 850 centów, sprawiając, że inwestycje w fundusze ETF śledzące ceny ropy w kontraktach spot stają się coraz bardziej niezyskowne z uwagi na miesięczny koszt rolowania.
Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że w 2011 r. popyt wzrośnie o 1,4 mln baryłek dziennie do 89,1 mln, w porównaniu do stanowiącego najmocniejszą od 30 lat poprawę wzrostu o 2,75 mln baryłek dziennie w 2010 r. Jednocześnie MAE ostrzega, że wysokie ceny ropy naftowej mogłyby okazać się hamulcem dla ożywienia gospodarczego. Pomimo braku oficjalnego oświadczenia wydaje się, iż OPEC zareagował i obecnie jednostronnie zwiększa produkcję. Organizacja ta nie chce, aby ceny zbyt szybko wzrosły do zbyt wysokiego poziomu – w reakcji na oznaki powszechnego ożywienia gospodarczego OPEC zdecyduje się na wykorzystanie części swoich rezerwowych mocy produkcyjnych, które obecnie szacuje się na około 5 milionów baryłek dziennie.
Złoto i srebro zamykają obecnie stawkę – wygląda na to, że po raz pierwszy od sześciu miesięcy odnotują miesięczną stratę, a także najdłuższy od prawie roku ciąg spadków. Inwestorzy w styczniu likwidowali pozycje, ponieważ wyższe ceny akcji i spadek ryzyka związanego z europejskimi obligacjami skarbowymi sprawił, że inne rynki zaczęły wyglądać atrakcyjniej. W 2010 r. złoto mocno podrożało w związku z nasilonymi obawami przed inflacją, a teraz realizacja zysków stała się faktem, co świadczy o tym, że obecny rozwój sytuacji był już do pewnego stopnia zdyskontowany.
W najbliższym czasie warto bacznie obserwować przepływy kapitałów w funduszach ETF (zarówno dodatnie, jak i ujemne), ponieważ wiele dużych funduszy hedgingowych i firm zarządzających aktywami zajmuje za pośrednictwem tych produktów pozycje na złocie i srebrze. W styczniu inwestycje dokonywane za pośrednictwem opartych na złocie funduszy ETF spadły o 77 ton, osiągając poziom 2047 ton, zaś obecnie na rynek wpływa hedging i likwidacja pozycji. 200-dniowa średnia krocząca ceny złota zbliża się obecnie do 1285 USD – dotarcie do niej podobnie jak w czerwcu zeszłego roku mogłoby okazać się dla niektórych inwestorów sygnałem do powrotu na rynek.

Equity Kickoff: Napięcia w Egipcie oznaczają niższe otwarcie

www.saxobank.pl
Indeksy europejskie zaczną w poniedziałek niżej w związku z weekendowym wzrostem napięć w Egipcie. Zyski na chwilę przestaną być głównym czynnikiem wpływającym na rynki akcji, ale sezon ich publikacji jeszcze się nie skończył.
Zamieszki w Egipcie w trakcie weekendu przybrały na sile, zaś rynki zasadniczo obawiają się, że niepokoje mogą rozprzestrzenić się na inne kraje Środkowego Wschodu, co mogłoby doprowadzić do wzrostu niepewności związanej z podażą ropy. Rynki zasadniczo tracą apetyt na ryzyko, wyprzedając towary i surowce w oczekiwaniu na uspokojenie sytuacji.
Ryanair, enfant terrible europejskiego sektora linii lotniczych, publikuje dziś wyniki finansowe. Oczekuje się ujemnego zysku na akcję w wysokości -0,015 euro w stosunku do poprzedniego odczytu w wysokości 0,211 euro, a także spadku sprzedaży do 725 mln euro w stosunku do 1,284 mld euro w poprzednim okresie. Uwzględniwszy jednak strukturę kosztów Ryanaira, spodziewamy się, że z wyższymi cenami ropy poradził on sobie lepiej niż Easyjet, który opublikował dane w zeszłym tygodniu.
Oczekuje się, że Exxon Mobil wykaże wzrost zysku na akcję z 1,44 do 1,63 dolara – sprzedaż natomiast ma wzrosnąć z 95,290 mld dolarów do 100,124 mld dolarów. U podstaw takich zmian leżą głównie wyższe ceny ropy, jednak zyskom spółki pomogły zapewne również wyższe obroty w segmencie chemicznym, który w 2010 r. odnotował poprawę. DuPont, główny konkurent Exxonu, zdążył już opublikować zyski, sprawiając rynkom dość poważną niespodziankę, co może świadczyć o tym, że podobnego rozwoju sytuacji można się spodziewać również w przypadku Exxonu. Tak przy okazji – Exxon stwierdził ostatnio, iż zgodnie z jego oczekiwaniami popyt na gaz ziemny i ropę naftową w roku 2030 będzie o 35% wyższy niż w roku 2005.