czwartek, 10 listopada 2011

10.11. PKB Stanów za III kwartał może okazać się jeszcze niższy, Europa bliska załamania

Mads Kofoed, Macro Strategist, Saxo Bank



Czy bilans handlowy Stanów Zjednoczonych dodatkowo zaszkodzi PKB za III kwartał?
Wczorajszy raport o zapasach hurtowych wykazał znacznie niższy od oczekiwanego poziom zapasów we wrześniu.

W sytuacji, w której analitycy spodziewali się wzrostu o 0,5%, rzeczywista zmiana wyniosła -0,1% – na dodatek za sierpień ogłoszono zmianę o 0,1% zamiast pierwotnie szacowanych 0,4%.

Samo to wystarczyło, by obniżyć o kilka dziesiątych punktu procentowego wynoszącą 2,5% stopę wzrostu PKB, o której mówiono dwa tygodnie temu – dziś natomiast otrzymamy raport o wrześniowym bilansie handlowym.

Dane te, podobnie jak zapasy, których składnikiem są zapasy hurtowe, były szacowane w pierwotnym raporcie o PKB za III kwartał – stąd dzisiejsze duże wahnięcia mogłyby doprowadzić do kolejnych rewizji PKB. Analitycy spodziewają się mniej więcej niezmienionego deficytu na poziomie 46 mld dolarów w stosunku do 45,6 mld w poprzednim okresie.



Chińska nadwyżka handlowa poprawia się pomimo wzrostu importu
W październiku nadwyżka handlowa największego światowego eksportera wzrosła do 17 mld dolarów w stosunku do 14,5 mld miesiąc wcześniej, chociaż we wcześniejszych analizach spodziewano się znacznie ostrzejszego wzrostu do 25,8 mld dolarów. Eksport wzrósł o 15,9% (oczekiwania 16,1% i 17,1% w poprzednim okresie), podczas gdy import poszybował w górę o 28,7% (oczekiwania 22,2%, 20,9% w poprzednim okresie), co wyjaśnia słabszy od oczekiwań bilans handlowy.

10.11. Blog Steena Jakobsena

Drodzy przyjaciele!

Nie mogę sobie nawet przypomnieć, kiedy ostatnim razem pisałem Kronikę Steena o czymś INNYM niż kryzys dłużny w UE, ale mój dobry kolega John Hardy zwrócił moją uwagę na tę zaskakującą prognozę przekazaną przez Bloomberg News: „W III kwartale prawdopodobna recesja w Hongkongu”.

Byłem zaskoczony – w odniesieniu do Chin zajmuję neutralne stanowisko pomimo tego że skrajna polaryzacja poglądów w sprawie Państwa Środka jest wśród inwestorów raczej powszechnym zjawiskiem.

Moim zdaniem Chiny osiągnęły maksimum swoich zdolności produkcyjnych, ponieważ ich model biznesowy opiera się na wprowadzaniu taniej siły roboczej i taniego kapitału do czarnej skrzynki zwanej gospodarką, co w rezultacie przekłada się na wzrost standardu życia i PKB.

Problem polega na tym, że po 10–15 latach takiego cyklu krańcowa użyteczność i krańcowy zwrot stają się ujemne. W miarę wzrostu PKB rośnie również ilość „paliwa” potrzebnego do wytworzenia każdego kolejnego procenta wzrostu. Kolejnym krokiem chińskiej ewolucji przemysłowej jest przejście z etapu państwa semiindustrialnego do etapu państwa uprzemysłowionego.

To „ucho igielne” jest najtrudniejszym punktem długiej drogi w kierunku industrializacji, ponieważ gospodarka musi zmienić kierunek z orientacji na wspomnianą tanią siłę roboczą i tani kapitał, zwracając się ku własności intelektualnej, innowacyjności i poważnemu otwarciu rynku w celu stworzenia wiarygodnej konkurencji zastępującej niewydolny model centralnie sterowanego wspierania banków i rynku finansowego.

W zeszłym roku na Chiny przypadło ponad 50% łącznej kwoty przyrostu światowego finansowania (źródło: McKinsey Global Report) – niewątpliwie występuje tam „bańka kredytowa” i system bankowy, który w swoich bilansach ma sporo złych długów. Żeby nie było wątpliwości: Chiny mogą sobie pozwolić na przebicie tej bańki i nadmuchanie nowej, ale ceną będzie „podatek” od rozwoju.

Ponadto wygląda na to, że Chiny zbliżyły się obecnie do deficytu handlowego – w prasie coraz częściej zauważam tytuły świadczące o słabej „produkcji”. Wystarczy przeczytać choćby Mroczne perspektywy dla chińskich eksporterów – szykuje się fala zamknięć fabryk agencji Reutera, aby przekonać się, jak nieciekawie przedstawia się sytuacja. Podsumowując – my, Duńczycy, mamy się całkiem dobrze, a źle dzieje się w państwie chińskim, które bynajmniej nie trzyma się mocno.

Mads Kofoed, główny ekonomista Saxo Bank, przygotował dla mnie poniższy wykres. Przedstawia on rozwój (PKB) Hongkongu i Chin. Oś lewa to rozwój Chin, zaś prawa to rozwój Hongkongu.

Mads przeprowadził analizę regresji i stwierdził występowanie korelacji między tymi dwoma szeregami czasowymi – są one więc współzależne. Jeżeli zatem progności mają rację, a Hongkong osiągnie ZEROWY lub ujemny wzrost PKB, produkt krajowy brutto Chin mógłby osiągnąć 6% lub mniej pomimo tego że analitycy spodziewają się 8,6% (według Bloomberga) – byłaby to dramatyczna ZMIANA na gorsze, co zwiększałoby ryzyko deflacji, a być może nawet groziło stagflacją.

PKB Chin i Hongkongu


Rozwój Chin po przeskalowaniu w porównaniu z rozwojem Hongkongu




Świat od jakiegoś czasu skupia się na Grecji, a ostatnio również na Włoszech, podczas gdy sytuacja w największych gospodarkach na całym świecie zmienia się ze złej na jeszcze gorszą – powrót znaczenia sytuacji fundamentalnej w świecie, w którym najważniejszym czynnikiem ryzyka są komunikaty prasowe, nie wpłynie korzystnie na apetyt na ryzyko.

Właśnie teraz akcje oferują „bezpieczną przystań” uciekającym od „niechcianych” obligacji skarbowych, jednak przedsiębiorstwa będą się starały utrzymać marże i obroty na rynku o prawie katastrofalnym poziomie wzrostu.

Poniższy wykres przedstawia „konsensusową prognozę PKB dla państw G10” na lata 2012 i 2011. Wyglądający z okien wieży z kości słoniowej analitycy nie nadążają z obniżaniem prognoz wzrostu po fakcie, jednak jeżeli nie uda nam się jakoś rozruszać światowej gospodarki (nie, nie za pomocą QE w nieskończoność...), dopiero się przekonamy, czym jest prawdziwa burza.

Bloomberg: Prognoza PKB według konsensusu analityków na lata 2011 i 2012



Wnioski

W trakcie szczytu kryzysu w 2008 r. Chiny wdrożyły potężne bodźce fiskalne, które uratowały światowy wzrost gospodarczy w latach 2008 i 2009. W drugiej rundzie kryzysu, u progu Kryzysu 2.0, Chiny znów muszą coś zrobić, aby zabezpieczyć swoje rynki eksportowe – coraz bardziej przekonuję się, że wyczekiwaną przez mojego kolegę Daniela Arbessa z Xerion Fund znaczącą niespodzianką makroekonomiczną musi być wymienialność juana – albo pełna, albo pośrednia.

Może ona wyglądać na zbyt ryzykowną dla Chin w kontekście malejącej nadwyżki handlowej, jednak niewątpliwie chińscy inwestorzy i oszczędzający potrzebują sporo aktywów, w które mogliby inwestować. Na ironię zakrawa to, że tylko ten jeden krok mógłby wystarczyć do ponownego uruchomienia obiegu kapitału na światowych rynkach.

Chiny i Włochy stały się najważniejszymi figurami, których musimy bronić w tej grze szachów u progu 2012 r. – to dwa stare imperia, które muszą zmienić sposoby kierowania gospodarką, aby odzyskać należną pozycję przy stole rozmów grupy G-7. Ewentualnych upadków możemy się jednak spodziewać w najbliższej przyszłości, ponieważ kiepskie dane fundamentalne są na rynkach finansowych odpowiednikiem bezlitośnie działającej siły grawitacji.

Bezpiecznych podróży,

Steen

10.11.Solidne dane o australijskim zatrudnieniu nie pocieszają zmartwionych Europą inwestorów

Andrew Robinson, Forex Market Strategist, Saxo Bank

Niezależnie od wszelkiego pesymizmu otaczającego strefę euro, przyjemną niespodzianką okazały się dobre wiadomości z australijskiego rynku pracy – choć trzeba przyznać, że nie wywarły one szczególnie dużego wpływu na waluty.

W australijskiej gospodarce w październiku przybyło kolejne 10,1 tys. miejsc pracy – nieznacznie więcej niż oczekiwano – przy czym cały przyrost wystąpił w kategorii pracowników pełnoetatowych.

Powstało 20,0 tys. nowych stanowisk pełnoetatowych, zaś ubyło 9,9 tys. stanowisk niepełnoetatowych, a na dodatek ogłoszono korektę danych z zeszłego miesiąca w górę (i w tym przypadku w kategorii stanowisk pełnoetatowych), co tylko wzmocniło optymizm inwestorów.

Stopy bezrobocia i aktywności zawodowej utrzymały się na niezmienionych poziomach odpowiednio 5,2% i 65,6%. Dolarowi australijskiemu udało się jednak zyskać zaledwie 30–40 punktów, po czym nastąpiła konsolidacja.

Poza tym spadek apetytu na ryzyko wywarł mniejszy wpływ na funta brytyjskiego pomimo słabych wrześniowych wyników handlowych Wielkiej Brytanii (deficyt wzrósł z 8,6 do 9,8 mld funtów) i stosunkowej słabości tej waluty. Para EURCHF spadła po tym jak Szwajcarski Bank Narodowy nie ogłosił nowego „poziomu docelowego” dla silnego franka, pomimo tego że według parytetu siły nabywczej powinna ona być wyceniana na poziomie 1,35–1,40.

Ze Stanów Zjednoczonych napływały tymczasem kiepskie dane o zapasach hurtowych, które we wrześniu spadły o 0,1% – wieści te okazały się jednak niczym w porównaniu z kasandrycznymi wizjami dotyczącymi przyszłości Europy. Wall Street załamała się, odnotowując najgorszy dzień od połowy sierpnia – DJIA stracił 3,2%, S&P 3,67%, zaś Nasdaq 3,88%.

Najbliższe wydarzenia ekonomiczne
(wszystkie godziny w czasie GMT)
• Decyzja Komitetu Polityki Monetarnej Banku Anglii – Wielka Brytania (12.00)
• Przemówienie Jurgena Starka z EBC – UE (12.15)
• Dane o handlu – Kanada (13.30)
• Indeks cen importowych – Stany Zjednoczone (13.30)
• Liczba pierwszych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych – Stany Zjednoczone (13.30)
• Bilans handlowy – Stany Zjednoczone (13.30)
• Przemówienie Dennisa Lockharta z Fedu – Stany Zjednoczone (14.00)
• Indeks zaufania konsumentów Bloomberg – Stany Zjednoczone (14.45)
• Przemówienie Charlesa Evansa z Fedu – Stany Zjednoczone (15.40)