czwartek, 3 listopada 2011

3.11. Wkrótce obniżka stóp EBC? Gospodarka USA nadal się telepie

Spotkanie kanclerz Merkel, prezydenta Sarkozy’ego i premiera Papandreu przed szczytem G20 nie poszło zgodnie z planem liderów Francji i Niemiec, ponieważ Grek zaczął się upierać, by ogłoszone raczej nieoczekiwanie referendum jednak się odbyło – prawdopodobnie 4 lub 5 grudnia. Dobrych wieści nie przekazał również Fed – chociaż w trakcie konferencji prasowej przewodniczący wspominał o teoretycznej możliwości „dążenia do celu w postaci określonego poziomu nominalnego PKB”, dodał również, że na razie nie można się spodziewać żadnych konkretnych działań.



EBC: będą cięcia czy nie?
W sytuacji, w której gospodarka strefy euro prowadzi niebezpieczny flirt z recesją (co wynika z ostatnich raportów PMI), niektórzy ekonomiści spodziewają się, że w trakcie pierwszego posiedzenia EBC w sprawie stóp procentowych pod przewodnictwem Mario Draghiego główna stopa refinansowa zostanie obniżona o 25 punktów bazowych do 1,25%. Pomimo tego że większość analityków spodziewa się raczej braku zmian stóp, my zgadzamy się z outsiderami i oczekujemy obniżki o 25 punktów – więcej w artykule Nicka Beecrofta tutaj.

W sytuacji, w której stopy są tak niskie, jak w dużych gospodarkach Zachodu, cięcie będzie mieć charakter głównie psychologiczny, a my będziemy bardziej zainteresowani uwagami w sprawie ustaleń dotyczących zapewnianego przez EBC finansowania (a być może nawet zmian takich ustaleń, choć one akurat są mało prawdopodobne).

Indeks ISM sektora pozaprodukcyjnego ma nadal rosnąć
Analitycy spodziewają się, że obejmujący około 90% gospodarki Stanów Zjednoczonych indeks ISM sektora „usługowego” wzrośnie o 0,5 punktu do 53,5, ponieważ amerykańskie firmy nadal jakoś dają sobie radę. Raport wrześniowy wykazał odbicie poziomu nowych zamówień z 56,5 do 52,8 i spadek zapasów (bez uwzględniania korekty z tytułu sezonowości) z 51,5 do 53,5, co będzie sprzyjać produkcji w najbliższej przyszłości.

3.11. Jeżeli Grecy powiedzą „nie”

Mads Koefoed, specjalista ds. strategii makroekonomicznych

Premier Grecji Papandreu zaskoczył wczoraj wszystkich, w tym własnych ministrów, ogłaszając, że zamierza wysłuchać głosu ludu w sprawie ostatnio wynegocjowanego (drugiego) pakietu ratunkowego dla Grecji. W sytuacji, w której badania opinii pokazują, że około 60% Greków jest przeciwnych przewidującemu m.in. poważne oszczędności pakietowi, przewaga głosów sprzeciwu jest bardzo realną możliwością – chociaż publiczne poparcie dla pozostania w strefie euro jest według sondaży jeszcze wyższe.

Jakie będą zatem perspektywy zarówno dla Grecji, jak i dla pozostałej części eurostrefy w sytuacji, gdy Helleni opuszczą unię walutową?

Głos przeciwko drugiemu pakietowi ratunkowemu będzie w rzeczywistości głosem za nieuporządkowanym bankructwem Grecji. Odrzucenie pakietu sprawi, że kraj ten straci dostęp do oferowanych mu obecnie opcji finansowania i zostanie zmuszony do ogłoszenia niewypłacalności, która dotyczyć będzie również zeszłorocznego porozumienia z UE i MFW na kwotę 110 miliardów euro (warunkiem jego zawarcia również było wprowadzenie poważnych środków oszczędnościowych, które dotknęły coraz bardziej zbuntowanych Greków).

Podsumowując – referendum będzie dotyczyć nie tylko drugiego pakietu uzgodnionego w trakcie zeszłotygodniowego szczytu Unii, ale i pierwszego pakietu z maja 2010 r.

Sprzeciw greckiego ludu nie będzie jednak oznaczać, że Grecja będzie musiała opuścić strefę euro – na podstawie obecnie obowiązujących zasad nie można jej do tego zmusić. Kraj ten nie będzie mieć jednak innego wyboru, ponieważ trudno będzie mu uzyskać denominowane w euro pożyczki, a nawet jeśli je dostanie, będzie nadal cierpieć z powodu silnego euro.

Grecy po prostu nie są wystarczająco konkurencyjni, by mieć mocne euro jako walutę, a jednocześnie głosować za kontynuacją zasadniczo generujących deficyty programów publicznych. Grecja nie opuściłaby jednak UE, a tylko unię monetarną.

Wracając do reszty Europy, trzeba pamiętać, że z uwagi na to, iż chaotyczne bankructwo Grecji będzie w rezultacie oznaczać również odrzucenie wspomnianego pierwszego pakietu ratunkowego w kwocie 110 miliardów euro, europejski sektor bankowy zostanie poddany poważnemu testowi – najprawdopodobniej EBC (czytaj: Niemcy) będzie musiał przyjąć odpowiedzialność za jego przetrwanie.

Byłoby to możliwe, gdyby Grecja była odosobnionym przypadkiem, jednak gdyby w jej ślady poszły inne przeżywające problemy państwa, takie jak Portugalia, Hiszpania czy Włochy, z sytuacją nie poradziłby sobie nawet EBC.

Właśnie dlatego europejscy decydenci muszą przekonać premiera Papandreu, żeby wycofał się z obiecanego referendum i przestał ryzykować wywołaniem lawiny znacznie poważniejszej w skutkach od samego bankructwa Grecji – innym możliwym rozwiązaniem jest przyjęcie przez nich części winy i zmniejszenie presji związanej z wpływem drakońskich oszczędności na grecką gospodarkę.

Mimo że w Niemczech i innych bogatych krajach nie jest to popularna opcja, obecny rozwój sytuacji w Grecji może sprawić, że decydenci bardziej uświadomią sobie, iż nieodłączną towarzyszką poważnych programów oszczędnościowych jest długotrwała recesja.

W rezultacie kluczowe znaczenie dla europejskich przywódców ma powstrzymanie Papandreu – nie z uwagi na strach przed greckim bankructwem, a przede wszystkim z uwagi na to, że rozlanie się kryzysu na pozostałe kraje z europejskich peryferii mogłoby mieć tragiczne konsekwencje. Trzeba zatem albo ograniczyć dotkliwość wdrażanych programów dla Greków, albo wzmocnić sektor finansowy na tyle, by chętni do ataku na pozostałe państwa z peryferii Starego Kontynentu mieli świadomość, iż stoją na straconej pozycji.