www.saxobank.pl
Weekendowe doniesienia bliskowschodniej prasy są dzisiejszego ranka tematem numer jeden wśród inwestorów. W Azji odnotowaliśmy mocny popyt na metale szlachetne; kurs ropy Brent zbliżył się do 100 USD za baryłkę, lecz ogólny popyt na dolara okazał się dość niski.
Poranne publikacje danych to z jednej strony między innymi kiepski wynik bilansu handlowego w Nowej Zelandii, z drugiej natomiast Japonia ogłosiła największy w ujęciu miesiąc do miesiąca wzrost produkcji przemysłowej od kwietnia 2009 r. (+3,1% m/m). Po publikacji mocnego PMI sektora produkcyjnego za styczeń (51,4 wobec 48,3) jen japoński umocnił swoją pozycję bezpiecznej przystani, przełamując poziom 82,0 (na chwilę) po raz pierwszy od 5 stycznia.
Podczas dzisiejszej sesji europejskiej uwagę przyciągnie dynamika sprzedaży detalicznej w Niemczech oraz sprzedaż detaliczna i wskaźnik wzrostu kredytów w Norwegii. Sesja północnoamerykańska to z kolei miesięczny wynik PKB oraz ceny produktów przemysłowych i surowców w Kanadzie, a także poziom wydatków/zarobków osobistych w Stanach, chicagowski PMI i wskaźnik aktywności w przemyśle produkcyjnym Fedu z Dallas. Rozwój sytuacji w Egipcie może w jeszcze większym stopniu wpłynąć na i tak już bardzo gwałtowną końcówkę miesiąca. Do tego dochodzi również cała seria publikacji wyników ISM/PMI, posiedzenia RBA i EBC oraz zatrudnienie w amerykańskim sektorze pozarolniczym w piątek.
Na froncie danych w USA amerykański PKB za czwarty kwartał, mimo że ogólnie rozczarowujący (+3,2% kw/kw wobec oczekiwanych 3,5%), wykazał niewielką poprawę wobec wyniku w trzecim kwartale (+2,6%). Pozytywnym akcentem był element konsumpcyjny (+4,4%); z drugiej strony mocny zastój widać w zapasach. Jeżeli tych ostatnich nie brać pod uwagę, wzrost amerykańskiego PKB kształtowałby się na poziomie 7% w skali rocznej. Końcowy wynik wskaźnika zaufania konsumentów Uniwersytetu Michigan wypadł lepiej niż oczekiwano – 74,2 wobec oczekiwanych 73,3 i poprzednich 72,7. Niemniej giełda na Wall Street ugięła się pod ciężarem doniesień z Bliskiego Wschodu i odnotowała największy jednodniowy spadek od sześciu miesięcy.
poniedziałek, 31 stycznia 2011
Tydzień na rynkach towarowych: podsumowanie stycznia 2011
Ole S. Hansen, starszy menedżer, www.saxobank.pl
W tym tygodniu przyjrzymy się czynnikom, które w styczniu wpływały na gwałtowne wahania cen towarów. Globalna gospodarka zasadniczo zmierza w kierunku wyższego wzrostu – MFW w tym tygodniu podniósł swoją prognozę światowego wzrostu gospodarczego z 4,2% do 4,4%.
Obecnie nie ma już również żadnych wątpliwości co do tego, że spowodowana wyższymi cenami energii i żywności inflacja rośnie i w najbliższych miesiącach najprawdopodobniej rosnąć nie przestanie. Niskie stopy procentowe w przeżywających ożywienie gospodarcze krajach, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, pomogły nie tylko rynkom akcji, lecz również niektórym drożejącym ostatnio towarom.
Rynki akcji w Brazylii, Indiach i Chinach przyniosły w styczniu najgorsze stopy zwrotu na rynku akcji. Wyższa inflacja i obawy związane z dalszym zacieśnianiem polityki monetarnej – zwłaszcza w Państwie Środka – sprawiły, że te rynki radziły sobie kiepsko. Jak Chiny poradzą sobie z jeszcze surowszą polityką monetarną? To właśnie m.in. od odpowiedzi na to pytanie może zależeć przyszłość rynku towarów.
W Europie obawy związane z długiem państwowym zmalały nieco w przypadku Włoch, Hiszpanii i Portugalii, którym udało się sprzedać nowe obligacje. Następnie mieliśmy do czynienia z udaną aukcją pierwszych obligacji europejskiego funduszu ratunkowego, w przypadku których popyt znacznie przewyższył podaż. Euro odzyskało dobrą kondycję w stosunku do początku miesiąca, podczas gdy dolar stracił prawie 5% do koszyka walut.
Mierzona przez amerykańską Komisję ds. Obrotu Towarowymi Kontraktami Futures (CFTC) wielkość spekulacyjnych pozycji futures odnotowała w styczniu niewielki spadek, głównie na skutek redukcji na rynkach surowców energetycznych i metali szlachetnych.
Indeks Reuters Jeffries CRB w tym miesiącu prawie nie drgnął – jego komponenty cechowały się jednak wysoką zmiennością. Surowce „miękkie”, takie jak bawełna, kakao i cukier, radziły sobie dobrze, podczas gdy blask metali szlachetnych nieco przygasł.
Bawełna osiągnęła rekord w sytuacji globalnego niedoboru i oczekiwania na nową produkcję z półkuli południowej, która nie trafi na rynek przed kwietniem. Rosnący popyt zgłaszany przez chińskie przędzalnie w związku z globalnym ożywieniem gospodarczym sprawił, że plantatorzy mają trudności z zaspokojeniem popytu. W trakcie ostatniego roku ceny wzrosły o ponad 100%, gdy zwiększony popyt przestał być zaspokajany przez coraz mniejsze na skutek niekorzystnych warunków pogodowych globalne plony.
W związku z obawami przed zaburzeniami dostaw z będącego największym światowym producentem Wybrzeża Kości Słoniowej kakao odnotowało najintensywniejszy od ponad trzech lat wzrost, osiągając roczne maksimum. Prezydent elekt zarządził wstrzymanie dostaw na miesiąc w celu odcięcia od finansowania swojego poprzednika, który odmawia uznania porażki w ostatnich wyborach.
Spotowa cena chudej wieprzowiny osiągnęła poziom najwyższy od 24 lat po najgorszym od co najmniej półwiecza wybuchu pryszczycy w Azji, który wywołał presję zwyżkową na eksport i ceny w Stanach Zjednoczonych. Sama Korea Południowa została zmuszona do likwidacji około jednej czwartej pogłowia.
Wyższe ceny żywności przyczyniły się również do wybuchu ostatniej fali niepokojów społecznych w Afryce Północnej i na Środkowym Wschodzie. W rezultacie rządy państw rozwijających się zaczęły gromadzić zapasy żywności (pszenicy, ryżu i cukru), starając się ograniczyć niepokój i stłamsić w zarodku paniczne zakupy oraz inflację. Cena pszenicy zbliżyła się do trzyletniego maksimum, przekraczając poziomy, z którymi mieliśmy do czynienia w trakcie rosyjskiej suszy z zeszłego lata, po tym jak kilka krajów ogłosiło nadzwyczajne zakupy. Po zeszłorocznym załamaniu produkcji spowodowanym trudnymi warunkami pogodowymi Stany Zjednoczone posiadają obecnie większość wymaganej wysokiej jakości pszenicy, a to sprzyja wzrostowi cen i eksportu.
Wracając do sektora surowców energetycznych – wielu inwestorów zostało ostatnio zaskoczonych niewiarygodnym wzrostem spreadu między ropą naftową WTI a pochodzącym z Morza Północnego gatunkiem Brent. W styczniu widzieliśmy, jak różnica między ceną Brentu a ceną WTI przekroczyła 10% – w rezultacie status gatunku WTI jako globalnego benchmarku ceny ropy osłabił się.
Przyglądając się niektórym innym międzynarodowym indeksom ropy, takim jak Oman Crude, African Bonny Light, czy Light Louisiana Sweet, można dojść do wniosku, że ropa WTI w transakcjach spotowych jest stosunkowo tania, zaś jej cena nie jest obecnie wyznacznikiem światowego trendu. Przyczyną takiej taniości jest nadwyżka podaży w miejscowości Cushing w stanie Oklahoma, odciętym od morza centrum dystrybucyjnym ropy WTI. Obecnie rynek dyskontuje rozwiązanie tego problemu w 2012 r., kiedy to nowy rurociąg do Zatoki Meksykańskiej da pewność, że produkcja kanadyjska będzie w stanie dotrzeć do wybrzeża i zostać wyeksportowana, a nie zatrzymana w Cushing.
Na półkuli północnej wkrótce wiosna – powinniśmy zatem spodziewać się spadku popytu na surowce energetyczne i rozpoczęcia sezonu konserwacji w rafineriach. W rezultacie składy ropy naftowej znajdą się pod dodatkową presją – w sytuacji, w której w Cushing już przechowywana jest rekordowa liczba 37,7 mln baryłek, cena ropy WTI z dostawą w miesiącu najbliższym może mieć problem ze wzrostem w najbliższym okresie. Zaistniałe okoliczności znajdują również odzwierciedlenie w spreadzie między ceną spotową a ceną w kontraktach na dostawę za pół roku. Od grudnia różnica taka wzrosła z 80 do 850 centów, sprawiając, że inwestycje w fundusze ETF śledzące ceny ropy w kontraktach spot stają się coraz bardziej niezyskowne z uwagi na miesięczny koszt rolowania.
Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że w 2011 r. popyt wzrośnie o 1,4 mln baryłek dziennie do 89,1 mln, w porównaniu do stanowiącego najmocniejszą od 30 lat poprawę wzrostu o 2,75 mln baryłek dziennie w 2010 r. Jednocześnie MAE ostrzega, że wysokie ceny ropy naftowej mogłyby okazać się hamulcem dla ożywienia gospodarczego. Pomimo braku oficjalnego oświadczenia wydaje się, iż OPEC zareagował i obecnie jednostronnie zwiększa produkcję. Organizacja ta nie chce, aby ceny zbyt szybko wzrosły do zbyt wysokiego poziomu – w reakcji na oznaki powszechnego ożywienia gospodarczego OPEC zdecyduje się na wykorzystanie części swoich rezerwowych mocy produkcyjnych, które obecnie szacuje się na około 5 milionów baryłek dziennie.
Złoto i srebro zamykają obecnie stawkę – wygląda na to, że po raz pierwszy od sześciu miesięcy odnotują miesięczną stratę, a także najdłuższy od prawie roku ciąg spadków. Inwestorzy w styczniu likwidowali pozycje, ponieważ wyższe ceny akcji i spadek ryzyka związanego z europejskimi obligacjami skarbowymi sprawił, że inne rynki zaczęły wyglądać atrakcyjniej. W 2010 r. złoto mocno podrożało w związku z nasilonymi obawami przed inflacją, a teraz realizacja zysków stała się faktem, co świadczy o tym, że obecny rozwój sytuacji był już do pewnego stopnia zdyskontowany.
W najbliższym czasie warto bacznie obserwować przepływy kapitałów w funduszach ETF (zarówno dodatnie, jak i ujemne), ponieważ wiele dużych funduszy hedgingowych i firm zarządzających aktywami zajmuje za pośrednictwem tych produktów pozycje na złocie i srebrze. W styczniu inwestycje dokonywane za pośrednictwem opartych na złocie funduszy ETF spadły o 77 ton, osiągając poziom 2047 ton, zaś obecnie na rynek wpływa hedging i likwidacja pozycji. 200-dniowa średnia krocząca ceny złota zbliża się obecnie do 1285 USD – dotarcie do niej podobnie jak w czerwcu zeszłego roku mogłoby okazać się dla niektórych inwestorów sygnałem do powrotu na rynek.
W tym tygodniu przyjrzymy się czynnikom, które w styczniu wpływały na gwałtowne wahania cen towarów. Globalna gospodarka zasadniczo zmierza w kierunku wyższego wzrostu – MFW w tym tygodniu podniósł swoją prognozę światowego wzrostu gospodarczego z 4,2% do 4,4%.
Obecnie nie ma już również żadnych wątpliwości co do tego, że spowodowana wyższymi cenami energii i żywności inflacja rośnie i w najbliższych miesiącach najprawdopodobniej rosnąć nie przestanie. Niskie stopy procentowe w przeżywających ożywienie gospodarcze krajach, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, pomogły nie tylko rynkom akcji, lecz również niektórym drożejącym ostatnio towarom.
Rynki akcji w Brazylii, Indiach i Chinach przyniosły w styczniu najgorsze stopy zwrotu na rynku akcji. Wyższa inflacja i obawy związane z dalszym zacieśnianiem polityki monetarnej – zwłaszcza w Państwie Środka – sprawiły, że te rynki radziły sobie kiepsko. Jak Chiny poradzą sobie z jeszcze surowszą polityką monetarną? To właśnie m.in. od odpowiedzi na to pytanie może zależeć przyszłość rynku towarów.
W Europie obawy związane z długiem państwowym zmalały nieco w przypadku Włoch, Hiszpanii i Portugalii, którym udało się sprzedać nowe obligacje. Następnie mieliśmy do czynienia z udaną aukcją pierwszych obligacji europejskiego funduszu ratunkowego, w przypadku których popyt znacznie przewyższył podaż. Euro odzyskało dobrą kondycję w stosunku do początku miesiąca, podczas gdy dolar stracił prawie 5% do koszyka walut.
Mierzona przez amerykańską Komisję ds. Obrotu Towarowymi Kontraktami Futures (CFTC) wielkość spekulacyjnych pozycji futures odnotowała w styczniu niewielki spadek, głównie na skutek redukcji na rynkach surowców energetycznych i metali szlachetnych.
Indeks Reuters Jeffries CRB w tym miesiącu prawie nie drgnął – jego komponenty cechowały się jednak wysoką zmiennością. Surowce „miękkie”, takie jak bawełna, kakao i cukier, radziły sobie dobrze, podczas gdy blask metali szlachetnych nieco przygasł.
Bawełna osiągnęła rekord w sytuacji globalnego niedoboru i oczekiwania na nową produkcję z półkuli południowej, która nie trafi na rynek przed kwietniem. Rosnący popyt zgłaszany przez chińskie przędzalnie w związku z globalnym ożywieniem gospodarczym sprawił, że plantatorzy mają trudności z zaspokojeniem popytu. W trakcie ostatniego roku ceny wzrosły o ponad 100%, gdy zwiększony popyt przestał być zaspokajany przez coraz mniejsze na skutek niekorzystnych warunków pogodowych globalne plony.
W związku z obawami przed zaburzeniami dostaw z będącego największym światowym producentem Wybrzeża Kości Słoniowej kakao odnotowało najintensywniejszy od ponad trzech lat wzrost, osiągając roczne maksimum. Prezydent elekt zarządził wstrzymanie dostaw na miesiąc w celu odcięcia od finansowania swojego poprzednika, który odmawia uznania porażki w ostatnich wyborach.
Spotowa cena chudej wieprzowiny osiągnęła poziom najwyższy od 24 lat po najgorszym od co najmniej półwiecza wybuchu pryszczycy w Azji, który wywołał presję zwyżkową na eksport i ceny w Stanach Zjednoczonych. Sama Korea Południowa została zmuszona do likwidacji około jednej czwartej pogłowia.
Wyższe ceny żywności przyczyniły się również do wybuchu ostatniej fali niepokojów społecznych w Afryce Północnej i na Środkowym Wschodzie. W rezultacie rządy państw rozwijających się zaczęły gromadzić zapasy żywności (pszenicy, ryżu i cukru), starając się ograniczyć niepokój i stłamsić w zarodku paniczne zakupy oraz inflację. Cena pszenicy zbliżyła się do trzyletniego maksimum, przekraczając poziomy, z którymi mieliśmy do czynienia w trakcie rosyjskiej suszy z zeszłego lata, po tym jak kilka krajów ogłosiło nadzwyczajne zakupy. Po zeszłorocznym załamaniu produkcji spowodowanym trudnymi warunkami pogodowymi Stany Zjednoczone posiadają obecnie większość wymaganej wysokiej jakości pszenicy, a to sprzyja wzrostowi cen i eksportu.
Wracając do sektora surowców energetycznych – wielu inwestorów zostało ostatnio zaskoczonych niewiarygodnym wzrostem spreadu między ropą naftową WTI a pochodzącym z Morza Północnego gatunkiem Brent. W styczniu widzieliśmy, jak różnica między ceną Brentu a ceną WTI przekroczyła 10% – w rezultacie status gatunku WTI jako globalnego benchmarku ceny ropy osłabił się.
Przyglądając się niektórym innym międzynarodowym indeksom ropy, takim jak Oman Crude, African Bonny Light, czy Light Louisiana Sweet, można dojść do wniosku, że ropa WTI w transakcjach spotowych jest stosunkowo tania, zaś jej cena nie jest obecnie wyznacznikiem światowego trendu. Przyczyną takiej taniości jest nadwyżka podaży w miejscowości Cushing w stanie Oklahoma, odciętym od morza centrum dystrybucyjnym ropy WTI. Obecnie rynek dyskontuje rozwiązanie tego problemu w 2012 r., kiedy to nowy rurociąg do Zatoki Meksykańskiej da pewność, że produkcja kanadyjska będzie w stanie dotrzeć do wybrzeża i zostać wyeksportowana, a nie zatrzymana w Cushing.
Na półkuli północnej wkrótce wiosna – powinniśmy zatem spodziewać się spadku popytu na surowce energetyczne i rozpoczęcia sezonu konserwacji w rafineriach. W rezultacie składy ropy naftowej znajdą się pod dodatkową presją – w sytuacji, w której w Cushing już przechowywana jest rekordowa liczba 37,7 mln baryłek, cena ropy WTI z dostawą w miesiącu najbliższym może mieć problem ze wzrostem w najbliższym okresie. Zaistniałe okoliczności znajdują również odzwierciedlenie w spreadzie między ceną spotową a ceną w kontraktach na dostawę za pół roku. Od grudnia różnica taka wzrosła z 80 do 850 centów, sprawiając, że inwestycje w fundusze ETF śledzące ceny ropy w kontraktach spot stają się coraz bardziej niezyskowne z uwagi na miesięczny koszt rolowania.
Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że w 2011 r. popyt wzrośnie o 1,4 mln baryłek dziennie do 89,1 mln, w porównaniu do stanowiącego najmocniejszą od 30 lat poprawę wzrostu o 2,75 mln baryłek dziennie w 2010 r. Jednocześnie MAE ostrzega, że wysokie ceny ropy naftowej mogłyby okazać się hamulcem dla ożywienia gospodarczego. Pomimo braku oficjalnego oświadczenia wydaje się, iż OPEC zareagował i obecnie jednostronnie zwiększa produkcję. Organizacja ta nie chce, aby ceny zbyt szybko wzrosły do zbyt wysokiego poziomu – w reakcji na oznaki powszechnego ożywienia gospodarczego OPEC zdecyduje się na wykorzystanie części swoich rezerwowych mocy produkcyjnych, które obecnie szacuje się na około 5 milionów baryłek dziennie.
Złoto i srebro zamykają obecnie stawkę – wygląda na to, że po raz pierwszy od sześciu miesięcy odnotują miesięczną stratę, a także najdłuższy od prawie roku ciąg spadków. Inwestorzy w styczniu likwidowali pozycje, ponieważ wyższe ceny akcji i spadek ryzyka związanego z europejskimi obligacjami skarbowymi sprawił, że inne rynki zaczęły wyglądać atrakcyjniej. W 2010 r. złoto mocno podrożało w związku z nasilonymi obawami przed inflacją, a teraz realizacja zysków stała się faktem, co świadczy o tym, że obecny rozwój sytuacji był już do pewnego stopnia zdyskontowany.
W najbliższym czasie warto bacznie obserwować przepływy kapitałów w funduszach ETF (zarówno dodatnie, jak i ujemne), ponieważ wiele dużych funduszy hedgingowych i firm zarządzających aktywami zajmuje za pośrednictwem tych produktów pozycje na złocie i srebrze. W styczniu inwestycje dokonywane za pośrednictwem opartych na złocie funduszy ETF spadły o 77 ton, osiągając poziom 2047 ton, zaś obecnie na rynek wpływa hedging i likwidacja pozycji. 200-dniowa średnia krocząca ceny złota zbliża się obecnie do 1285 USD – dotarcie do niej podobnie jak w czerwcu zeszłego roku mogłoby okazać się dla niektórych inwestorów sygnałem do powrotu na rynek.
Equity Kickoff: Napięcia w Egipcie oznaczają niższe otwarcie
www.saxobank.pl
Indeksy europejskie zaczną w poniedziałek niżej w związku z weekendowym wzrostem napięć w Egipcie. Zyski na chwilę przestaną być głównym czynnikiem wpływającym na rynki akcji, ale sezon ich publikacji jeszcze się nie skończył.
Zamieszki w Egipcie w trakcie weekendu przybrały na sile, zaś rynki zasadniczo obawiają się, że niepokoje mogą rozprzestrzenić się na inne kraje Środkowego Wschodu, co mogłoby doprowadzić do wzrostu niepewności związanej z podażą ropy. Rynki zasadniczo tracą apetyt na ryzyko, wyprzedając towary i surowce w oczekiwaniu na uspokojenie sytuacji.
Ryanair, enfant terrible europejskiego sektora linii lotniczych, publikuje dziś wyniki finansowe. Oczekuje się ujemnego zysku na akcję w wysokości -0,015 euro w stosunku do poprzedniego odczytu w wysokości 0,211 euro, a także spadku sprzedaży do 725 mln euro w stosunku do 1,284 mld euro w poprzednim okresie. Uwzględniwszy jednak strukturę kosztów Ryanaira, spodziewamy się, że z wyższymi cenami ropy poradził on sobie lepiej niż Easyjet, który opublikował dane w zeszłym tygodniu.
Oczekuje się, że Exxon Mobil wykaże wzrost zysku na akcję z 1,44 do 1,63 dolara – sprzedaż natomiast ma wzrosnąć z 95,290 mld dolarów do 100,124 mld dolarów. U podstaw takich zmian leżą głównie wyższe ceny ropy, jednak zyskom spółki pomogły zapewne również wyższe obroty w segmencie chemicznym, który w 2010 r. odnotował poprawę. DuPont, główny konkurent Exxonu, zdążył już opublikować zyski, sprawiając rynkom dość poważną niespodziankę, co może świadczyć o tym, że podobnego rozwoju sytuacji można się spodziewać również w przypadku Exxonu. Tak przy okazji – Exxon stwierdził ostatnio, iż zgodnie z jego oczekiwaniami popyt na gaz ziemny i ropę naftową w roku 2030 będzie o 35% wyższy niż w roku 2005.
Indeksy europejskie zaczną w poniedziałek niżej w związku z weekendowym wzrostem napięć w Egipcie. Zyski na chwilę przestaną być głównym czynnikiem wpływającym na rynki akcji, ale sezon ich publikacji jeszcze się nie skończył.
Zamieszki w Egipcie w trakcie weekendu przybrały na sile, zaś rynki zasadniczo obawiają się, że niepokoje mogą rozprzestrzenić się na inne kraje Środkowego Wschodu, co mogłoby doprowadzić do wzrostu niepewności związanej z podażą ropy. Rynki zasadniczo tracą apetyt na ryzyko, wyprzedając towary i surowce w oczekiwaniu na uspokojenie sytuacji.
Ryanair, enfant terrible europejskiego sektora linii lotniczych, publikuje dziś wyniki finansowe. Oczekuje się ujemnego zysku na akcję w wysokości -0,015 euro w stosunku do poprzedniego odczytu w wysokości 0,211 euro, a także spadku sprzedaży do 725 mln euro w stosunku do 1,284 mld euro w poprzednim okresie. Uwzględniwszy jednak strukturę kosztów Ryanaira, spodziewamy się, że z wyższymi cenami ropy poradził on sobie lepiej niż Easyjet, który opublikował dane w zeszłym tygodniu.
Oczekuje się, że Exxon Mobil wykaże wzrost zysku na akcję z 1,44 do 1,63 dolara – sprzedaż natomiast ma wzrosnąć z 95,290 mld dolarów do 100,124 mld dolarów. U podstaw takich zmian leżą głównie wyższe ceny ropy, jednak zyskom spółki pomogły zapewne również wyższe obroty w segmencie chemicznym, który w 2010 r. odnotował poprawę. DuPont, główny konkurent Exxonu, zdążył już opublikować zyski, sprawiając rynkom dość poważną niespodziankę, co może świadczyć o tym, że podobnego rozwoju sytuacji można się spodziewać również w przypadku Exxonu. Tak przy okazji – Exxon stwierdził ostatnio, iż zgodnie z jego oczekiwaniami popyt na gaz ziemny i ropę naftową w roku 2030 będzie o 35% wyższy niż w roku 2005.
czwartek, 27 stycznia 2011
Wiadomości FX: Waluty utrzymują się w swoich kanałach po nieciekawym posiedzeniu FOMC
www.saxobank.pl
Reakcja na wczorajsze posiedzenie była znikoma. Początkowa wyprzedaż dolara szybko ustąpiła miejsca niewielkiej zwyżce, natomiast dokładnie odwrotna sytuacja miała miejsce na rynkach obligacji. Stąd kończymy sesję azjatycką na znajomych już poziomach. Wygląda na to, że głosujący z FOMC byli jednomyślni po raz pierwszy od grudnia 2009.
Dopiero co słuchaliśmy orędzia Obamy (które okazało się niezbyt istotne dla rynków), a Fed już odbył swoje pierwsze w tym roku posiedzenie. Hoenig, który jako jedyny do tej pory głosował przeciwko większości, został tymczasowo pozbawiony głosu, a pozostali członkowie nie zmienili swoich poglądów i głosowali jak dotychczas.
Publikacja protokołu z posiedzenia Banku Anglii wzbudziła nieco więcej emocji – Weale dołączył do Sentance’a i zagłosował przeciwko niedawnej decyzji, co potwierdza, że obecnie w Banku Anglii mamy dwóch jastrzębi. Posen w dalszym ciągu nawołuje do podwyższenia docelowego poziomu skupu aktywów. W rezultacie funt brytyjski odrobił dużą porcję niedawno poniesionych wobec dolara strat związanych z fatalnym wynikiem PKB za IV kw.
Tymczasem w brytyjskiej gazecie Telegraph George Soros ostrzegł premiera Camerona, że połączenie podwyżki podatków i cięcia kosztów nie jest perspektywicznym rozwiązaniem, a działania oszczędnościowe mogą przyczynić się do powrotu recesji w Wielkiej Brytanii. Po publikacji tego artykułu GBP nieco dołował, lecz nie zmieniło to faktu, iż to dolar ogólnie spadał podczas całej sesji.
Dzisiaj w Europie oczekiwać możemy wskaźnika zaufania oraz PPI w Szwecji, inflacji CPI w wielu niemieckich landach oraz raportu CBI na temat brytyjskiej sprzedaży. W USA również kalendarz danych jest napięty. Dzień rozpocznie się od indeksu aktywności w przemyśle chicagowskiego Fedu, potem będziemy mieli zamówienia na dobra trwałe, tygodniową liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych oraz liczbę czekających na sfinalizowanie umów o kupno domu.
Reakcja na wczorajsze posiedzenie była znikoma. Początkowa wyprzedaż dolara szybko ustąpiła miejsca niewielkiej zwyżce, natomiast dokładnie odwrotna sytuacja miała miejsce na rynkach obligacji. Stąd kończymy sesję azjatycką na znajomych już poziomach. Wygląda na to, że głosujący z FOMC byli jednomyślni po raz pierwszy od grudnia 2009.
Dopiero co słuchaliśmy orędzia Obamy (które okazało się niezbyt istotne dla rynków), a Fed już odbył swoje pierwsze w tym roku posiedzenie. Hoenig, który jako jedyny do tej pory głosował przeciwko większości, został tymczasowo pozbawiony głosu, a pozostali członkowie nie zmienili swoich poglądów i głosowali jak dotychczas.
Publikacja protokołu z posiedzenia Banku Anglii wzbudziła nieco więcej emocji – Weale dołączył do Sentance’a i zagłosował przeciwko niedawnej decyzji, co potwierdza, że obecnie w Banku Anglii mamy dwóch jastrzębi. Posen w dalszym ciągu nawołuje do podwyższenia docelowego poziomu skupu aktywów. W rezultacie funt brytyjski odrobił dużą porcję niedawno poniesionych wobec dolara strat związanych z fatalnym wynikiem PKB za IV kw.
Tymczasem w brytyjskiej gazecie Telegraph George Soros ostrzegł premiera Camerona, że połączenie podwyżki podatków i cięcia kosztów nie jest perspektywicznym rozwiązaniem, a działania oszczędnościowe mogą przyczynić się do powrotu recesji w Wielkiej Brytanii. Po publikacji tego artykułu GBP nieco dołował, lecz nie zmieniło to faktu, iż to dolar ogólnie spadał podczas całej sesji.
Dzisiaj w Europie oczekiwać możemy wskaźnika zaufania oraz PPI w Szwecji, inflacji CPI w wielu niemieckich landach oraz raportu CBI na temat brytyjskiej sprzedaży. W USA również kalendarz danych jest napięty. Dzień rozpocznie się od indeksu aktywności w przemyśle chicagowskiego Fedu, potem będziemy mieli zamówienia na dobra trwałe, tygodniową liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych oraz liczbę czekających na sfinalizowanie umów o kupno domu.
Equity Kickoff: W górę po danych o nieruchomościach mieszkalnych i zyskach
www.saxobank.pl
Europejskie indeksy zaczynają w czwartek wyżej po danych z rynku nieruchomości mieszkalnych w Stanach, a także w rezultacie coraz to nowych dobrych raportów o zyskach.
H&M rozczarował wczoraj wynikami finansowymi, które okazały się gorsze od prognoz – wypatrujcie jednak publikacji takich spółek, jak Nokia, P&G, Eli Lilly, Caterpillar i AT&T. Na froncie danych makroekonomicznych mamy dziś szereg indeksów zaufania, a także dane o zamówieniach dóbr trwałych w Stanach Zjednoczonych.
Wczoraj dane o sprzedaży nieruchomości mieszkalnych na rynku pierwotnym pozytywnie zaskoczyły odczytem na poziomie 17,5% m/m w stosunku do oczekiwań na poziomie 3,5%. W połączeniu z kontynuacją drugiej rundy quantitative easing przez Fed doprowadziło to do wzrostu zaufania do rynków azjatyckich – można się spodziewać, że wzrosną również indeksy europejskie. Nadal trwa jednak sezon publikacji zysków, a przed nami jeszcze sporo raportów korporacji o zasięgu globalnym.
O 11.00 GMT publikuje Nokia – rynek spodziewa się zysku na akcję w wysokości 0,555 euro w stosunku do 0,660 euro w poprzednim okresie. Oczekuje się wzrostu sprzedaży z 40,986 mld euro do 42,174 mld euro – oznaczałoby to spadek marż. Problemy Nokii są dobrze znane, a my zgadzamy się z konsensusem w kwestii oceny tego koncernu. Pozytywna niespodzianka naprawdę pobudziłaby jednak rynki.
Eli Lilly, jeden z głównych konkurentów Danish Novo Nordisk, publikuje o 11.30 GMT. Oczekuje się, iż Eli Lilly wykaże spadek zysku na akcję w stosunku do poprzedniego odczytu na poziomie 1,210 USD do 1,096 USD. Spodziewany jest jednak również wzrost sprzedaży z 5,654 mld dolarów do 6,003 mld dolarów – podobnie jak w przypadku Nokii świadczy to o spadających marżach. Takie oczekiwania związane są z negatywnym wpływem wygasania patentów na marże w tym kwartale. Leki, w przypadku których oczekuje się dalszego pozytywnego wpływu na przychody, to Altima (wzrost o 21% w III kw.), Humulin (wzrost o 75% w III kw.) i Zyprexa (spadek o 1% w III kw.).
Europejskie indeksy zaczynają w czwartek wyżej po danych z rynku nieruchomości mieszkalnych w Stanach, a także w rezultacie coraz to nowych dobrych raportów o zyskach.
H&M rozczarował wczoraj wynikami finansowymi, które okazały się gorsze od prognoz – wypatrujcie jednak publikacji takich spółek, jak Nokia, P&G, Eli Lilly, Caterpillar i AT&T. Na froncie danych makroekonomicznych mamy dziś szereg indeksów zaufania, a także dane o zamówieniach dóbr trwałych w Stanach Zjednoczonych.
Wczoraj dane o sprzedaży nieruchomości mieszkalnych na rynku pierwotnym pozytywnie zaskoczyły odczytem na poziomie 17,5% m/m w stosunku do oczekiwań na poziomie 3,5%. W połączeniu z kontynuacją drugiej rundy quantitative easing przez Fed doprowadziło to do wzrostu zaufania do rynków azjatyckich – można się spodziewać, że wzrosną również indeksy europejskie. Nadal trwa jednak sezon publikacji zysków, a przed nami jeszcze sporo raportów korporacji o zasięgu globalnym.
O 11.00 GMT publikuje Nokia – rynek spodziewa się zysku na akcję w wysokości 0,555 euro w stosunku do 0,660 euro w poprzednim okresie. Oczekuje się wzrostu sprzedaży z 40,986 mld euro do 42,174 mld euro – oznaczałoby to spadek marż. Problemy Nokii są dobrze znane, a my zgadzamy się z konsensusem w kwestii oceny tego koncernu. Pozytywna niespodzianka naprawdę pobudziłaby jednak rynki.
Eli Lilly, jeden z głównych konkurentów Danish Novo Nordisk, publikuje o 11.30 GMT. Oczekuje się, iż Eli Lilly wykaże spadek zysku na akcję w stosunku do poprzedniego odczytu na poziomie 1,210 USD do 1,096 USD. Spodziewany jest jednak również wzrost sprzedaży z 5,654 mld dolarów do 6,003 mld dolarów – podobnie jak w przypadku Nokii świadczy to o spadających marżach. Takie oczekiwania związane są z negatywnym wpływem wygasania patentów na marże w tym kwartale. Leki, w przypadku których oczekuje się dalszego pozytywnego wpływu na przychody, to Altima (wzrost o 21% w III kw.), Humulin (wzrost o 75% w III kw.) i Zyprexa (spadek o 1% w III kw.).
Macro Kickoff: Rating Japonii obniżony do AA-
www.saxobank.pl
Gdy posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) mamy już za sobą, możemy przyjrzeć się licznym dziś publikacjom danych makroekonomicznych z zamówieniami dóbr trwałych w Stanach Zjednoczonych na czele – w przypadku odczytu grudniowego rynki spodziewają się poprawy. Tymczasem schnie właśnie farba, którą wydrukowano komunikat o obniżeniu ratingu Japonii do AA-.
Parada indeksów zaufania strefy euro
Pomijając Szwecję, raporty z Europy dotyczą wyłącznie ujawnienia zaufania zróżnicowanych sektorów gospodarki, jednak w sytuacji, w której zaufanie konsumentów jest być może najpilniej obserwowanym parametrem, my wolimy skupić się na wskaźniku klimatu biznesowego z tego prostego powodu, że styczniowy raport o zaufaniu konsumentów stanowi drugi odczyt w tym miesiącu i w rezultacie raczej nie zmieni się znacząco w stosunku do pierwotnego poziomu, czyli -11,4 (zgodnie z konsensusem należy się spodziewać nieznacznej poprawy do -11,2).
Rating Japonii obniżony do AA-
Agencja Standard & Poor's (S&P) podjęła dziś rano śmiałą decyzję o obniżeniu ratingu zadłużenia Japonii do AA-, chociaż perspektywy określono na razie jako stabilne. Jest to pierwsze obniżenie od 2002 r. – sugeruje ono, że agencje ratingowe zaczynają się obawiać olbrzymiego zadłużenia publicznego Kraju Kwitnącej Wiśni, które na koniec 2010 r. wzrosło do 196,4%. S&P pisze, że „obniżenie ratingu odzwierciedla nasze szacunki dotyczące współczynników zadłużenia państwowego Japonii (i tak już jednego z najwyższych wśród ocenianych krajów), które będą rosnąć w tempie wyższym od tego, które przewidywaliśmy, zanim państwo to ucierpiało na skutek globalnej recesji gospodarczej”. Japonia posiada oczywiście bank centralny i na bieżąco konserwowane prasy do drukowania pieniędzy, a zatem pod względem technicznym nie jest w stanie zbankrutować, jeżeli nie będzie chciała – nie oznacza to jednak, że zwiększanie podaży pieniądza będzie preferowanym sposobem rozwiązania problemu.
Gdy posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) mamy już za sobą, możemy przyjrzeć się licznym dziś publikacjom danych makroekonomicznych z zamówieniami dóbr trwałych w Stanach Zjednoczonych na czele – w przypadku odczytu grudniowego rynki spodziewają się poprawy. Tymczasem schnie właśnie farba, którą wydrukowano komunikat o obniżeniu ratingu Japonii do AA-.
Parada indeksów zaufania strefy euro
Pomijając Szwecję, raporty z Europy dotyczą wyłącznie ujawnienia zaufania zróżnicowanych sektorów gospodarki, jednak w sytuacji, w której zaufanie konsumentów jest być może najpilniej obserwowanym parametrem, my wolimy skupić się na wskaźniku klimatu biznesowego z tego prostego powodu, że styczniowy raport o zaufaniu konsumentów stanowi drugi odczyt w tym miesiącu i w rezultacie raczej nie zmieni się znacząco w stosunku do pierwotnego poziomu, czyli -11,4 (zgodnie z konsensusem należy się spodziewać nieznacznej poprawy do -11,2).
Rating Japonii obniżony do AA-
Agencja Standard & Poor's (S&P) podjęła dziś rano śmiałą decyzję o obniżeniu ratingu zadłużenia Japonii do AA-, chociaż perspektywy określono na razie jako stabilne. Jest to pierwsze obniżenie od 2002 r. – sugeruje ono, że agencje ratingowe zaczynają się obawiać olbrzymiego zadłużenia publicznego Kraju Kwitnącej Wiśni, które na koniec 2010 r. wzrosło do 196,4%. S&P pisze, że „obniżenie ratingu odzwierciedla nasze szacunki dotyczące współczynników zadłużenia państwowego Japonii (i tak już jednego z najwyższych wśród ocenianych krajów), które będą rosnąć w tempie wyższym od tego, które przewidywaliśmy, zanim państwo to ucierpiało na skutek globalnej recesji gospodarczej”. Japonia posiada oczywiście bank centralny i na bieżąco konserwowane prasy do drukowania pieniędzy, a zatem pod względem technicznym nie jest w stanie zbankrutować, jeżeli nie będzie chciała – nie oznacza to jednak, że zwiększanie podaży pieniądza będzie preferowanym sposobem rozwiązania problemu.
wtorek, 25 stycznia 2011
Wiadomości FX: Rozmowy o podwyżce oprocentowania w UE w III kw. wspierają euro
www.saxobank.pl
Jeden z głównych amerykańskich think tanków opublikował wczoraj raport, w którym stwierdził, że oczekuje kompleksowego pakietu stabilizacyjnego w UE oraz podwyższenia przez EBC stóp procentowych już w trzecim kwartale. To spodobało się zwolennikom europejskiej waluty, która poszła w górę. Sesja okazała się nadzwyczaj zmienna – początkowa presja na euro związana z realizowaniem zysków szybko ustąpiła miejsca zwyżce prowadzącej aż do 2-miesięcznego maksimum.
Podczas sesji azjatyckiej inwestorzy skupili się na australijskiej inflacji CPI za czwarty kwartał, która trzy miesiące temu negatywnie zaskoczyła. Najważniejszymi elementami wzrostowymi wskaźnika miały być żywność, paliwa i nieruchomości mieszkalne, jednak bez względu na to inflacja spadła do +0,4% kw/kw i +2,7% r/r wobec oczekiwanych odpowiednio 0,7% i 3,0%. Tamtejszy bank centralny przykłada większą wagę do specjalnie zmodyfikowanego wskaźnika CPI, który również wykazał spadek do +0,3% kw/kw wobec oczekiwanych 0,7% i poprzednich 0,6%. W ujęciu rok do roku tak mierzona inflacja spadła do poziomu 2,2%, co daje najniższy poziom od czwartego kwartału 2009. Dane te najprawdopodobniej zmuszą RBA do wstrzymania jakichkolwiek działań mających na celu zacieśnienie polityki pieniężnej, do czasu oszacowania strat wynikających z powodzi. Po publikacji tych danych dolar australijski szybko stracił 30 pipsów, lecz znalazł wsparcie w okolicy 0,9930.
Gdzie indziej waluty utrzymywały się w zakresach w obliczu braku publikacji istotnych danych. Jen nie zareagował na pozostawienie przez BOJ docelowej stopy procentowej na poziomie 0-0,10%. Japoński bank centralny również utrzymał bieżącą prognozę gospodarczą zakładającą wzrost rzędu 3,3%, 1,6% i 2,0% odpowiednio w 2011, 2012 i 2013 roku.
Podczas dzisiejszej sesji europejskiej opublikowany zostanie wskaźnik zaufania konsumentów w Niemczech, szwajcarska konsumpcja oraz finanse publiczne i PKB za IV kw. w Wielkiej Brytanii. Więcej danych pojawi się podczas sesji północnoamerykańskiej, gdzie mamy kanadyjską inflację CPI oraz amerykański indeks cen domów, wskaźnik zaufania konsumentów i indeks aktywności w przemyśle wytwórczym Fedu z Richmond. Na popołudnie zaplanowane jest orędzie prezydenta Obamy.
Jeden z głównych amerykańskich think tanków opublikował wczoraj raport, w którym stwierdził, że oczekuje kompleksowego pakietu stabilizacyjnego w UE oraz podwyższenia przez EBC stóp procentowych już w trzecim kwartale. To spodobało się zwolennikom europejskiej waluty, która poszła w górę. Sesja okazała się nadzwyczaj zmienna – początkowa presja na euro związana z realizowaniem zysków szybko ustąpiła miejsca zwyżce prowadzącej aż do 2-miesięcznego maksimum.
Podczas sesji azjatyckiej inwestorzy skupili się na australijskiej inflacji CPI za czwarty kwartał, która trzy miesiące temu negatywnie zaskoczyła. Najważniejszymi elementami wzrostowymi wskaźnika miały być żywność, paliwa i nieruchomości mieszkalne, jednak bez względu na to inflacja spadła do +0,4% kw/kw i +2,7% r/r wobec oczekiwanych odpowiednio 0,7% i 3,0%. Tamtejszy bank centralny przykłada większą wagę do specjalnie zmodyfikowanego wskaźnika CPI, który również wykazał spadek do +0,3% kw/kw wobec oczekiwanych 0,7% i poprzednich 0,6%. W ujęciu rok do roku tak mierzona inflacja spadła do poziomu 2,2%, co daje najniższy poziom od czwartego kwartału 2009. Dane te najprawdopodobniej zmuszą RBA do wstrzymania jakichkolwiek działań mających na celu zacieśnienie polityki pieniężnej, do czasu oszacowania strat wynikających z powodzi. Po publikacji tych danych dolar australijski szybko stracił 30 pipsów, lecz znalazł wsparcie w okolicy 0,9930.
Gdzie indziej waluty utrzymywały się w zakresach w obliczu braku publikacji istotnych danych. Jen nie zareagował na pozostawienie przez BOJ docelowej stopy procentowej na poziomie 0-0,10%. Japoński bank centralny również utrzymał bieżącą prognozę gospodarczą zakładającą wzrost rzędu 3,3%, 1,6% i 2,0% odpowiednio w 2011, 2012 i 2013 roku.
Podczas dzisiejszej sesji europejskiej opublikowany zostanie wskaźnik zaufania konsumentów w Niemczech, szwajcarska konsumpcja oraz finanse publiczne i PKB za IV kw. w Wielkiej Brytanii. Więcej danych pojawi się podczas sesji północnoamerykańskiej, gdzie mamy kanadyjską inflację CPI oraz amerykański indeks cen domów, wskaźnik zaufania konsumentów i indeks aktywności w przemyśle wytwórczym Fedu z Richmond. Na popołudnie zaplanowane jest orędzie prezydenta Obamy.
Texas Instruments i Siemens prowadzą
www.saxobank.pl
Europejskie indeksy zaczną we wtorek wyżej w związku z dobrymi wynikami Texas Instruments (opublikowane wczoraj) i Siemensa (dziś rano). Oczekiwania dotyczące zakrojonych na dużą skalę programów odkupu akcji i zwiększonych wypłat dywidendy będą sprzyjać i tak już pozytywnym nastrojom.
Rynki akcji zdecydowanie odbiły się od testowanej na S&P 500 10-dniowej średniej kroczącej, który to indeks zakończył sesję zdecydowanie powyżej niej, sygnalizując, że możemy szykować się do kolejnego ataku na poziom 1300. Wczoraj nastrojom niewątpliwie pomógł komunikat Intela dotyczący przeznaczenia dodatkowych 10 mld USD na program odkupu akcji. Komunikat ten, podobnie jak inne podobne informacje publikowane dzisiaj, sugeruje, że góry gotówki zgromadzone w spółkach są zwracane udziałowcom lub angażowane do pracy. Innymi słowy, przedsiębiorstwa znajdują się w znacznie lepszej kondycji i znów są gotowe do inwestowania. Ostatecznie doprowadzi to do powstawania miejsc pracy, a zatem spodziewajcie się wzrostu wycen i wzrostu kursów akcji.
Siemens opublikował dziś rano bardzo dobre dane o zyskach i sprzedaży. Osiągnięto zysk na akcję w wysokości 1,932 euro w stosunku do oczekiwań na poziomie 1,684 euro, czyli o 15% wyższy. Również sprzedaż okazała się lepsza od oczekiwań – wyniosła 19,489 mld euro w stosunku do oczekiwań na poziomie 18,871 mld euro. Postępy odnotowano we wszystkich trzech segmentach działalności Siemensa. Utrzymywał się również intensywny wzrost zamówień sygnalizujący, jak już wspomnieliśmy, że przedsiębiorstwa znów zaczęły inwestować.
Dziś publikują wyniki takie spółki, jak US Steel, 3M Co, Johnson&Johnson i Verizon Communication.
Apetyt na ryzyko powraca – oprócz kolegów Siemensa (przyglądajcie się walorom takich spółek, jak ThyssenKrupp, Bekaert i Smiths Group) warto zainteresować się takimi proryzykownymi sektorami, jak surowce podstawowe (BHP Billiton i Rio Tinto) i energia (Shell, BP, OMV AG). Wydaje się, że inwestorzy ostatnio bardziej interesują się rynkami akcji, próbując skorzystać na wzroście wydatków konsumenckich – aby również na nich zarobić, możecie spojrzeć na sektor podróży i turystyki, w tym na takie spółki, jak Firstgroup, Thomas Cook i National Express.
Europejskie indeksy zaczną we wtorek wyżej w związku z dobrymi wynikami Texas Instruments (opublikowane wczoraj) i Siemensa (dziś rano). Oczekiwania dotyczące zakrojonych na dużą skalę programów odkupu akcji i zwiększonych wypłat dywidendy będą sprzyjać i tak już pozytywnym nastrojom.
Rynki akcji zdecydowanie odbiły się od testowanej na S&P 500 10-dniowej średniej kroczącej, który to indeks zakończył sesję zdecydowanie powyżej niej, sygnalizując, że możemy szykować się do kolejnego ataku na poziom 1300. Wczoraj nastrojom niewątpliwie pomógł komunikat Intela dotyczący przeznaczenia dodatkowych 10 mld USD na program odkupu akcji. Komunikat ten, podobnie jak inne podobne informacje publikowane dzisiaj, sugeruje, że góry gotówki zgromadzone w spółkach są zwracane udziałowcom lub angażowane do pracy. Innymi słowy, przedsiębiorstwa znajdują się w znacznie lepszej kondycji i znów są gotowe do inwestowania. Ostatecznie doprowadzi to do powstawania miejsc pracy, a zatem spodziewajcie się wzrostu wycen i wzrostu kursów akcji.
Siemens opublikował dziś rano bardzo dobre dane o zyskach i sprzedaży. Osiągnięto zysk na akcję w wysokości 1,932 euro w stosunku do oczekiwań na poziomie 1,684 euro, czyli o 15% wyższy. Również sprzedaż okazała się lepsza od oczekiwań – wyniosła 19,489 mld euro w stosunku do oczekiwań na poziomie 18,871 mld euro. Postępy odnotowano we wszystkich trzech segmentach działalności Siemensa. Utrzymywał się również intensywny wzrost zamówień sygnalizujący, jak już wspomnieliśmy, że przedsiębiorstwa znów zaczęły inwestować.
Dziś publikują wyniki takie spółki, jak US Steel, 3M Co, Johnson&Johnson i Verizon Communication.
Apetyt na ryzyko powraca – oprócz kolegów Siemensa (przyglądajcie się walorom takich spółek, jak ThyssenKrupp, Bekaert i Smiths Group) warto zainteresować się takimi proryzykownymi sektorami, jak surowce podstawowe (BHP Billiton i Rio Tinto) i energia (Shell, BP, OMV AG). Wydaje się, że inwestorzy ostatnio bardziej interesują się rynkami akcji, próbując skorzystać na wzroście wydatków konsumenckich – aby również na nich zarobić, możecie spojrzeć na sektor podróży i turystyki, w tym na takie spółki, jak Firstgroup, Thomas Cook i National Express.
Blog Vekslera: Atmosfera niepewności przed publikacją brytyjskiego PKB i amerykańskiego wskaźnika zaufania
Perspektywy w dalszym ciągu nie są do końca jasne. Nadal nie mam konkretnej opinii na temat kierunku, w jakim zwróci się sytuacja na rynkach, a preferowane przeze mnie poziomy niewiele się zmieniły przez ostatnie dwa dni.
Wciąż preferuję krótką pozycję na funcie brytyjskim, ale cierpliwie czekam na dogodną okazję, aby wejść na rynek. Euro zwyżkuje i wygląda na to, że zmierza w kierunku bariery na poziomie 1,3700 oraz magicznej strefy w okolicach 1,3750. Oczywiście w obliczu jutrzejszego posiedzenia FOMC nie mamy co liczyć na żadne konkretne ruchy – jesteśmy na etapie konsolidacji.
Cross AUDUSD wygląda całkiem nieźle, a inwestorzy mogą rozważyć zagranie na opcjach. Chodzi o 2-3 tygodniowe opcje put z ceną wykonania 0,9800 i deltą 25%. Jeśli ten wariant okaże się zbyt kosztowny, można równocześnie spróbować sprzedać opcje call z ceną wykonania 1,0200, aby chociaż częściowo sfinansować cały manewr.
Dzisiejszy kalendarz danych jest dość napięty. Uwagę z pewnością przyciągnie PKB w Wielkiej Brytanii i wskaźnik zaufania konsumentów w USA.
Nie zapomnijcie o kaskach. Styczeń na razie wygląda boleśnie…
Z pozdrowieniami,
Ken Veksler
Wciąż preferuję krótką pozycję na funcie brytyjskim, ale cierpliwie czekam na dogodną okazję, aby wejść na rynek. Euro zwyżkuje i wygląda na to, że zmierza w kierunku bariery na poziomie 1,3700 oraz magicznej strefy w okolicach 1,3750. Oczywiście w obliczu jutrzejszego posiedzenia FOMC nie mamy co liczyć na żadne konkretne ruchy – jesteśmy na etapie konsolidacji.
Cross AUDUSD wygląda całkiem nieźle, a inwestorzy mogą rozważyć zagranie na opcjach. Chodzi o 2-3 tygodniowe opcje put z ceną wykonania 0,9800 i deltą 25%. Jeśli ten wariant okaże się zbyt kosztowny, można równocześnie spróbować sprzedać opcje call z ceną wykonania 1,0200, aby chociaż częściowo sfinansować cały manewr.
Dzisiejszy kalendarz danych jest dość napięty. Uwagę z pewnością przyciągnie PKB w Wielkiej Brytanii i wskaźnik zaufania konsumentów w USA.
Nie zapomnijcie o kaskach. Styczeń na razie wygląda boleśnie…
Z pozdrowieniami,
Ken Veksler
poniedziałek, 24 stycznia 2011
Towary chwieją się po korektach na rynkach akcji w Chinach i USA
Ole S Hansen, Senior Manager, Saxo Bank, www.saxobank.pl
Niektóre towary zareagowały negatywnie na kolejną porcję solidnych danych gospodarczych z Chin, a także na indeks S&P 500, który odnotował pierwszą w 2011 r., niewielką korektę.
W rezultacie występujących po opublikowaniu danych o wzroście gospodarczym na koniec 2010 r. obaw związanych z potencjalnym przegrzaniem chińskiej gospodarki najbardziej ucierpiały metale szlachetne i przemysłowe. Wzrost PKB okazał się wyższy od oczekiwań przy inflacji wyższej od przyjętego przez bank centralny poziomu docelowego – a wygląda na to, iż w najbliższych miesiącach tempo wzrostu cen bynajmniej nie osłabnie.
Rynek akcji w Stanach Zjednoczonych odnotował pierwszą od dwóch miesięcy istotną korektę – czy jednak sygnalizowane przez analizę techniczną nadmierne wykupienie doprowadzi do głębszego załamania? Naprawdę trudno powiedzieć, zwłaszcza, gdy uwzględni się odporność rynku w trakcie ostatnich sześciu miesięcy. Wyraźna jest tylko silna korelacja między S&P 500 a wynikami innych rynków. Jeżeli początkowa chwiejność przerodzi się w głębszą korektę, z załamaniem najprawdopodobniej będą się musiały liczyć również rynki towarów – i to pomimo mocnych danych fundamentalnych.
Na rynkach walutowych powróciły spadki dolara związane głównie ze wzrostami euro, które w trakcie ostatnich kilku tygodni zyskało 5%. W obliczu inflacji w strefie euro przekraczającej 2% prezes EBC zdecydował się na przedstawienie raczej jastrzębiego komentarza. W rezultacie rentowność niemieckich dwuletnich obligacji benchmarkowych osiągnęła poziom o 68 punktów bazowych przekraczający rentowność podobnych obligacji Stanów Zjednoczonych – to dwuletnie maksimum spreadu sprawia, że euro staje się atrakcyjne dla inwestorów lubiących carry trade.
Wspomniana słabość dolara nie pomogła towarom – indeks Reuters Jeffries CRB w tym tygodniu nie uległ zmianie, gdy na nastroje zaczęły wpływać dane gospodarcze z Chin. Głównym przegranym jest srebro, jeden z najlepszych towarów 2010 r. – jego cena spadła w zeszłym tygodniu o 6%, gdy inwestorzy krótkoterminowi wycofali się z pozycji na kontraktach futures i funduszach ETF.
Wielkość inwestycji w złoto dokonywanych za pośrednictwem funduszy ETF po spadku o 48 ton w stosunku do górki z 20 grudnia powróciła do poziomów z sierpnia. Łączny wolumen inwestycji to nadal ponad 2 000 ton, jednak spadł on w rezultacie likwidacji pozycji na srebrze, a także na skutek tego, że rynek złota jest bardzo płynny i daje inwestorom możliwość szybkiej realizacji zysków.
Znaczące poziomy wsparcia na złocie to październikowe i listopadowe minima na poziomie 1330 i 1315, a także 1280 jako niezwykle istotna 200-dniowa średnia krocząca. Srebro tymczasem wygląda na kruche – przełamało trend wzrostowy, a następnie spadło poniżej 28 dolarów, czyli poziomu stanowiącego obecnie opór. Wsparcie odnaleźć można na 26,35 i 25,00.
Metale przemysłowe, takie jak miedź, traciły grunt pod nogami w rezultacie obaw związanych z tym, że dalsze zacieśnianie polityki monetarnej w Chinach doprowadzi do spadku popytu. Na początku tygodnia notowana na LME miedź osiągnęła nowe maksimum, gdy opublikowano prognozy dotyczące globalnych niedoborów rzędu 500 – 600 tysięcy ton. W związku z tym należy się spodziewać, że wszelkie korekty będą raczej krótkotrwałe.
Świat ropy naftowej jest nieco zdezorientowany w związku z pojawiającymi się wątpliwościami dotyczącymi dwóch globalnych benchmarków. Cena ropy WTI uważana jest za zbyt niską, ponieważ nadwyżka podaży w miejscowości Cushing w stanie Oklahoma, odciętym od morza centrum dystrybucyjnym, sprawiła, iż pojawiły się pytania o zdolność tego gatunku ropy do precyzyjnego odzwierciedlania światowego popytu.
Tymczasem wydobywana na Morzu Północnym ropa Brent, która zaliczyła ostatnio górkę na poziomie 99,2 dolarów i notowana jest 7 dolarów powyżej WTI, również stała się przedmiotem poważniejszych analiz. Okazuje się, że pewna amerykańska grupa inwestycyjna przejęła kontrolę nad niemal jedną trzecią lutowych dostaw. W rezultacie doszło do inflacji ceny Brentu i pojawienia się pytań o to, co właściwie odzwierciedla godziwą wartość ropy w ogóle.
Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że w 2011 r. popyt wzrośnie o 1,4 mln baryłek dziennie (b/d) do 89,1 mln, po tym jak w 2010 r. wzrósł o 2,75 mln b/d, co stanowiło największą dodatnią zmianę od 30 lat. Jednocześnie ostrzeżono, iż obecne ceny ropy mogą przyczynić się do wyhamowania ożywienia gospodarczego. Wygląda na to, że Arabia Saudyjska zgadza się z tym założeniem, ponieważ ostatnio zaczęła po cichu zwiększać produkcję, tym samym zapobiegając dotarciu przez ceny do psychologicznej granicy 100 dolarów.
W przypadku produkcji poza krajami OPEC w 2011 r. oczekuje się wzrostu o 0,6 mln b/d, co oznacza, że sam OPEC, zwany „Centralnym Bankiem Ropy”, będzie musiał w tym roku podjąć pewną liczbę bardzo istotnych decyzji dotyczących tego, czy potencjalne niedobory zostaną zaspokojone w rezultacie oficjalnie zatwierdzonego wzrostu produkcji.
Ropa WTI obecnie utrzymuje się w wąskim, poziomym kanale od 87 do 92,50 USD, zaś głównym czynnikiem ryzyka spadków, poza potencjalną słabością rynku akcji, pozostaje spekulacyjna długa pozycja na kontraktach futures, która nadal utrzymuje się na wysokim poziomie 169 mln baryłek.
Wracając do sektora rolniczego – w Stanach Zjednoczonych rozpoczęła się walka o areał, przy czym wydaje się, że ryż ją przegrywa, ponieważ farmerzy przestawiają się na bardziej zyskowne zboża, takie jak kukurydza i pszenica. W rezultacie cena pochodzącego z USA ryżu wzrosła w tym tygodniu o 5%, a to może przyczynić się do wzrostu nerwowości związanej z bezpieczeństwem żywnościowym – trzeba pamiętać, że ryż jest podstawą diety dla miliardów ludzi.
Odpowiedzialne za katastrofalne powodzie w Australii i Azji Południowo-Wschodniej zjawisko pogodowe znane jako La Niña może zbliżać się do apogeum, jednak tak czy inaczej oczekuje się, że będzie się ono utrzymywać jeszcze przez dwa miesiące. La Niña stanowi kolejny symptom powszechnie występujących od ponad roku niekorzystnych warunków pogodowych wpływających na ceny żywności i inflację.
Spójrzmy wreszcie na wyniki sektorów mierzone sektorowymi indeksami Dow Jones UBS – widzimy, że zboża nadal radzą sobie najlepiej, podczas gdy dwa sektory metalowe wloką się za peletonem.
Niektóre towary zareagowały negatywnie na kolejną porcję solidnych danych gospodarczych z Chin, a także na indeks S&P 500, który odnotował pierwszą w 2011 r., niewielką korektę.
W rezultacie występujących po opublikowaniu danych o wzroście gospodarczym na koniec 2010 r. obaw związanych z potencjalnym przegrzaniem chińskiej gospodarki najbardziej ucierpiały metale szlachetne i przemysłowe. Wzrost PKB okazał się wyższy od oczekiwań przy inflacji wyższej od przyjętego przez bank centralny poziomu docelowego – a wygląda na to, iż w najbliższych miesiącach tempo wzrostu cen bynajmniej nie osłabnie.
Rynek akcji w Stanach Zjednoczonych odnotował pierwszą od dwóch miesięcy istotną korektę – czy jednak sygnalizowane przez analizę techniczną nadmierne wykupienie doprowadzi do głębszego załamania? Naprawdę trudno powiedzieć, zwłaszcza, gdy uwzględni się odporność rynku w trakcie ostatnich sześciu miesięcy. Wyraźna jest tylko silna korelacja między S&P 500 a wynikami innych rynków. Jeżeli początkowa chwiejność przerodzi się w głębszą korektę, z załamaniem najprawdopodobniej będą się musiały liczyć również rynki towarów – i to pomimo mocnych danych fundamentalnych.
Na rynkach walutowych powróciły spadki dolara związane głównie ze wzrostami euro, które w trakcie ostatnich kilku tygodni zyskało 5%. W obliczu inflacji w strefie euro przekraczającej 2% prezes EBC zdecydował się na przedstawienie raczej jastrzębiego komentarza. W rezultacie rentowność niemieckich dwuletnich obligacji benchmarkowych osiągnęła poziom o 68 punktów bazowych przekraczający rentowność podobnych obligacji Stanów Zjednoczonych – to dwuletnie maksimum spreadu sprawia, że euro staje się atrakcyjne dla inwestorów lubiących carry trade.
Wspomniana słabość dolara nie pomogła towarom – indeks Reuters Jeffries CRB w tym tygodniu nie uległ zmianie, gdy na nastroje zaczęły wpływać dane gospodarcze z Chin. Głównym przegranym jest srebro, jeden z najlepszych towarów 2010 r. – jego cena spadła w zeszłym tygodniu o 6%, gdy inwestorzy krótkoterminowi wycofali się z pozycji na kontraktach futures i funduszach ETF.
Wielkość inwestycji w złoto dokonywanych za pośrednictwem funduszy ETF po spadku o 48 ton w stosunku do górki z 20 grudnia powróciła do poziomów z sierpnia. Łączny wolumen inwestycji to nadal ponad 2 000 ton, jednak spadł on w rezultacie likwidacji pozycji na srebrze, a także na skutek tego, że rynek złota jest bardzo płynny i daje inwestorom możliwość szybkiej realizacji zysków.
Znaczące poziomy wsparcia na złocie to październikowe i listopadowe minima na poziomie 1330 i 1315, a także 1280 jako niezwykle istotna 200-dniowa średnia krocząca. Srebro tymczasem wygląda na kruche – przełamało trend wzrostowy, a następnie spadło poniżej 28 dolarów, czyli poziomu stanowiącego obecnie opór. Wsparcie odnaleźć można na 26,35 i 25,00.
Metale przemysłowe, takie jak miedź, traciły grunt pod nogami w rezultacie obaw związanych z tym, że dalsze zacieśnianie polityki monetarnej w Chinach doprowadzi do spadku popytu. Na początku tygodnia notowana na LME miedź osiągnęła nowe maksimum, gdy opublikowano prognozy dotyczące globalnych niedoborów rzędu 500 – 600 tysięcy ton. W związku z tym należy się spodziewać, że wszelkie korekty będą raczej krótkotrwałe.
Świat ropy naftowej jest nieco zdezorientowany w związku z pojawiającymi się wątpliwościami dotyczącymi dwóch globalnych benchmarków. Cena ropy WTI uważana jest za zbyt niską, ponieważ nadwyżka podaży w miejscowości Cushing w stanie Oklahoma, odciętym od morza centrum dystrybucyjnym, sprawiła, iż pojawiły się pytania o zdolność tego gatunku ropy do precyzyjnego odzwierciedlania światowego popytu.
Tymczasem wydobywana na Morzu Północnym ropa Brent, która zaliczyła ostatnio górkę na poziomie 99,2 dolarów i notowana jest 7 dolarów powyżej WTI, również stała się przedmiotem poważniejszych analiz. Okazuje się, że pewna amerykańska grupa inwestycyjna przejęła kontrolę nad niemal jedną trzecią lutowych dostaw. W rezultacie doszło do inflacji ceny Brentu i pojawienia się pytań o to, co właściwie odzwierciedla godziwą wartość ropy w ogóle.
Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że w 2011 r. popyt wzrośnie o 1,4 mln baryłek dziennie (b/d) do 89,1 mln, po tym jak w 2010 r. wzrósł o 2,75 mln b/d, co stanowiło największą dodatnią zmianę od 30 lat. Jednocześnie ostrzeżono, iż obecne ceny ropy mogą przyczynić się do wyhamowania ożywienia gospodarczego. Wygląda na to, że Arabia Saudyjska zgadza się z tym założeniem, ponieważ ostatnio zaczęła po cichu zwiększać produkcję, tym samym zapobiegając dotarciu przez ceny do psychologicznej granicy 100 dolarów.
W przypadku produkcji poza krajami OPEC w 2011 r. oczekuje się wzrostu o 0,6 mln b/d, co oznacza, że sam OPEC, zwany „Centralnym Bankiem Ropy”, będzie musiał w tym roku podjąć pewną liczbę bardzo istotnych decyzji dotyczących tego, czy potencjalne niedobory zostaną zaspokojone w rezultacie oficjalnie zatwierdzonego wzrostu produkcji.
Ropa WTI obecnie utrzymuje się w wąskim, poziomym kanale od 87 do 92,50 USD, zaś głównym czynnikiem ryzyka spadków, poza potencjalną słabością rynku akcji, pozostaje spekulacyjna długa pozycja na kontraktach futures, która nadal utrzymuje się na wysokim poziomie 169 mln baryłek.
Wracając do sektora rolniczego – w Stanach Zjednoczonych rozpoczęła się walka o areał, przy czym wydaje się, że ryż ją przegrywa, ponieważ farmerzy przestawiają się na bardziej zyskowne zboża, takie jak kukurydza i pszenica. W rezultacie cena pochodzącego z USA ryżu wzrosła w tym tygodniu o 5%, a to może przyczynić się do wzrostu nerwowości związanej z bezpieczeństwem żywnościowym – trzeba pamiętać, że ryż jest podstawą diety dla miliardów ludzi.
Odpowiedzialne za katastrofalne powodzie w Australii i Azji Południowo-Wschodniej zjawisko pogodowe znane jako La Niña może zbliżać się do apogeum, jednak tak czy inaczej oczekuje się, że będzie się ono utrzymywać jeszcze przez dwa miesiące. La Niña stanowi kolejny symptom powszechnie występujących od ponad roku niekorzystnych warunków pogodowych wpływających na ceny żywności i inflację.
Spójrzmy wreszcie na wyniki sektorów mierzone sektorowymi indeksami Dow Jones UBS – widzimy, że zboża nadal radzą sobie najlepiej, podczas gdy dwa sektory metalowe wloką się za peletonem.
Wiadomości FX: Euro pauzuje po osiągnięciu 2-miesięcznego maksimum
www.saxobank.pl
Dane z International Monetary Market wskazują na ograniczenie pozycji krótkich; liczba długich nie zwiększa się
Komentarz rynkowy:
Końcówka zeszłego tygodnia okazała się wyjątkowo zmienna. Euro mocno zwyżkowało po publikacji wyników badania instytutu IFO w Niemczech; świetnie wypadł również belgijski wskaźnik zaufania konsumentów (najwyższy poziom od września 2007). Optymistycznie został przyjęty także hiszpański plan dokapitalizowania tamtejszych Cajas (co nie spodobało się niedźwiedziom na euro!). Z drugiej strony funt brytyjski po raz kolejny rozczarował w związku ze słabym wynikiem sprzedaży detalicznej (choć tu akurat w dużej mierze zawiniła pogoda) i nieco gołębim komentarzem Posena („to, że rynek już zdyskontował podwyżkę oprocentowania w 2011 wcale nie oznacza, że oprocentowanie rzeczywiście wzrośnie”). Cross USDCHF obronił się przed spadkami w obliczu niedawnych negatywnych komentarzy przedstawicieli SNB. Dolar kanadyjski nie zwrócił uwagi na słabsze kursy ropy naftowej i zwyżkował do 3-dniowego maksimum wobec USD – główną przyczyną okazał się świetny wynik sprzedaży detalicznej (+1,3% m/m wobec oczekiwanych 0,5% oraz korekta w górę wyniku z zeszłego miesiąca).
Piątkowa sesja w USA była właściwie pozbawiona publikacji danych, a giełda na Wall Street zakończyła tydzień bez wyraźnego trendu. Amerykański rynek obligacji zwyżkował, kiedy Fed zakupił 10-letnie papiery o wartości 8 mld USD – w rezultacie indeks dolarowy zakończył sesję na najniższym poziomie od dwóch miesięcy, a euro po raz pierwszy od jakiegoś czasu przełamało poziom 1,36 (co oznacza tygodniowy wzrost wobec dolara rzędu 1,7%). Jednak dane IMM sugerują, że obecne wzmożone zainteresowanie europejską walutą spowodowane jest raczej zamykaniem krótkich pozycji na EURUSD, niż otwieraniem nowych długich.
Podczas dzisiejszej sesji europejskiej sprawy nabierają nieco tempa – mamy takie dane, jak PMI dla strefy euro oraz aktywność w przemyśle niemieckim i europejskim. W USA znów nie widać żadnych istotnych danych, ale dalsza część tygodnia może okazać się wielce interesująca biorąc pod uwagę czwartkowe orędzie prezydenta Obamy, pierwsze w tym roku posiedzenie Fedu oraz piątkową publikację wyniku PKB za IV kwartał.
Dane z International Monetary Market wskazują na ograniczenie pozycji krótkich; liczba długich nie zwiększa się
Komentarz rynkowy:
Końcówka zeszłego tygodnia okazała się wyjątkowo zmienna. Euro mocno zwyżkowało po publikacji wyników badania instytutu IFO w Niemczech; świetnie wypadł również belgijski wskaźnik zaufania konsumentów (najwyższy poziom od września 2007). Optymistycznie został przyjęty także hiszpański plan dokapitalizowania tamtejszych Cajas (co nie spodobało się niedźwiedziom na euro!). Z drugiej strony funt brytyjski po raz kolejny rozczarował w związku ze słabym wynikiem sprzedaży detalicznej (choć tu akurat w dużej mierze zawiniła pogoda) i nieco gołębim komentarzem Posena („to, że rynek już zdyskontował podwyżkę oprocentowania w 2011 wcale nie oznacza, że oprocentowanie rzeczywiście wzrośnie”). Cross USDCHF obronił się przed spadkami w obliczu niedawnych negatywnych komentarzy przedstawicieli SNB. Dolar kanadyjski nie zwrócił uwagi na słabsze kursy ropy naftowej i zwyżkował do 3-dniowego maksimum wobec USD – główną przyczyną okazał się świetny wynik sprzedaży detalicznej (+1,3% m/m wobec oczekiwanych 0,5% oraz korekta w górę wyniku z zeszłego miesiąca).
Piątkowa sesja w USA była właściwie pozbawiona publikacji danych, a giełda na Wall Street zakończyła tydzień bez wyraźnego trendu. Amerykański rynek obligacji zwyżkował, kiedy Fed zakupił 10-letnie papiery o wartości 8 mld USD – w rezultacie indeks dolarowy zakończył sesję na najniższym poziomie od dwóch miesięcy, a euro po raz pierwszy od jakiegoś czasu przełamało poziom 1,36 (co oznacza tygodniowy wzrost wobec dolara rzędu 1,7%). Jednak dane IMM sugerują, że obecne wzmożone zainteresowanie europejską walutą spowodowane jest raczej zamykaniem krótkich pozycji na EURUSD, niż otwieraniem nowych długich.
Podczas dzisiejszej sesji europejskiej sprawy nabierają nieco tempa – mamy takie dane, jak PMI dla strefy euro oraz aktywność w przemyśle niemieckim i europejskim. W USA znów nie widać żadnych istotnych danych, ale dalsza część tygodnia może okazać się wielce interesująca biorąc pod uwagę czwartkowe orędzie prezydenta Obamy, pierwsze w tym roku posiedzenie Fedu oraz piątkową publikację wyniku PKB za IV kwartał.
Lepsze otwarcie pomimo rozczarowujących zysków Philipsa
www.saxobank.pl
Oczekuje się, iż indeksy europejskie zaczną w poniedziałek wyżej w związku z oczekiwaniami dotyczącymi dobrych wyników niemieckiego Indeksu Menedżerów Zaopatrzenia (PMI), a także wysokim poziomem europejskich zamówień przemysłowych. Philips rozczarował dziś rano zyskami, a to mogło nieco negatywnie wpłynąć na otwarcie. Wypatrujcie niemieckiego PMI publikowanego o 8.30 GMT, a także nowych zamówień w przemyśle strefy euro publikowanych o 10.00 GMT. Poza tym zwróćcie uwagę na raporty takich spółek, jak Halliburton i McDonalds – obydwa publikowane przed otwarciem rynków w Stanach Zjednoczonych.
Po słabym zamknięciu rynków w zeszłym tygodniu, częściowo związanym z rozczarowującymi zyskami Goldman Sachs, przygotowujemy się do kolejnej rundy publikacji wyników przez wielkie korporacje z Europy i USA. Dziś rano jednak inwestorzy będą zwracać uwagę przede wszystkim na niemiecki indeks PMI oraz nowe zamówienia przemysłowe strefy euro. Analitycy oczekują, iż niemiecki indeks menedżerów zaopatrzenia PMI osiągnie taki sam poziom, jak poprzednio, a mianowicie 60,9, podczas gdy poziom nowych zamówień w strefie euro ma się zwiększyć w ujęciu rok do roku w stosunku do poprzedniego odczytu 14,8% i osiągnąć 17,4%. Tak poważny wzrost, jeżeli faktycznie zostanie osiągnięty, z pewnością pozytywnie wpłynie na rynki.
Philips opublikował dziś rano raczej rozczarowujące dane o zyskach. Zysk na akcję za cały rok 2010 wyniósł 1,54 euro wobec oczekiwań na poziomie 1,828 euro. Jest to jednak poprawa w stosunku do osiągniętego w zeszłym roku poziomu 0,443 euro na akcję. Wzrosła również sprzedaż, jednak z pewnością nie tak bardzo, jak zyski, co świadczy o tym, że Philipsowi ponownie udało się porządnie zwiększyć marże.
Przed otwarciem rynków w Stanach Zjednoczonych zaplanowano publikację wyników korporacji Halliburton – rynek spodziewa się wysokich zysków, chociaż zdaniem analityków spółka nie powtórzy piątkowego sukcesu Schlumbergera, a jej zyski nie powinny szczególnie różnić się od poziomu osiągniętego w IV kw. 2009 r. Tak czy inaczej, zgodnie z prognozami zyski mają wzrosnąć. Przyglądajcie się dziś również takim spółkom, jak Acergy, Seadrill i Petrofac. Przed otwarciem rynku w Stanach Zjednoczonych wyniki opublikuje również McDonalds – inwestorzy oczekują umiarkowanego wzrostu zarówno zysków (zysk na akcję: 1,155 w stosunku do 1,092 w poprzednim okresie), jak i sprzedaży (6,195 mld USD w stosunku do 5,859 mld USD kwartał wcześniej).
Oczekuje się, iż indeksy europejskie zaczną w poniedziałek wyżej w związku z oczekiwaniami dotyczącymi dobrych wyników niemieckiego Indeksu Menedżerów Zaopatrzenia (PMI), a także wysokim poziomem europejskich zamówień przemysłowych. Philips rozczarował dziś rano zyskami, a to mogło nieco negatywnie wpłynąć na otwarcie. Wypatrujcie niemieckiego PMI publikowanego o 8.30 GMT, a także nowych zamówień w przemyśle strefy euro publikowanych o 10.00 GMT. Poza tym zwróćcie uwagę na raporty takich spółek, jak Halliburton i McDonalds – obydwa publikowane przed otwarciem rynków w Stanach Zjednoczonych.
Po słabym zamknięciu rynków w zeszłym tygodniu, częściowo związanym z rozczarowującymi zyskami Goldman Sachs, przygotowujemy się do kolejnej rundy publikacji wyników przez wielkie korporacje z Europy i USA. Dziś rano jednak inwestorzy będą zwracać uwagę przede wszystkim na niemiecki indeks PMI oraz nowe zamówienia przemysłowe strefy euro. Analitycy oczekują, iż niemiecki indeks menedżerów zaopatrzenia PMI osiągnie taki sam poziom, jak poprzednio, a mianowicie 60,9, podczas gdy poziom nowych zamówień w strefie euro ma się zwiększyć w ujęciu rok do roku w stosunku do poprzedniego odczytu 14,8% i osiągnąć 17,4%. Tak poważny wzrost, jeżeli faktycznie zostanie osiągnięty, z pewnością pozytywnie wpłynie na rynki.
Philips opublikował dziś rano raczej rozczarowujące dane o zyskach. Zysk na akcję za cały rok 2010 wyniósł 1,54 euro wobec oczekiwań na poziomie 1,828 euro. Jest to jednak poprawa w stosunku do osiągniętego w zeszłym roku poziomu 0,443 euro na akcję. Wzrosła również sprzedaż, jednak z pewnością nie tak bardzo, jak zyski, co świadczy o tym, że Philipsowi ponownie udało się porządnie zwiększyć marże.
Przed otwarciem rynków w Stanach Zjednoczonych zaplanowano publikację wyników korporacji Halliburton – rynek spodziewa się wysokich zysków, chociaż zdaniem analityków spółka nie powtórzy piątkowego sukcesu Schlumbergera, a jej zyski nie powinny szczególnie różnić się od poziomu osiągniętego w IV kw. 2009 r. Tak czy inaczej, zgodnie z prognozami zyski mają wzrosnąć. Przyglądajcie się dziś również takim spółkom, jak Acergy, Seadrill i Petrofac. Przed otwarciem rynku w Stanach Zjednoczonych wyniki opublikuje również McDonalds – inwestorzy oczekują umiarkowanego wzrostu zarówno zysków (zysk na akcję: 1,155 w stosunku do 1,092 w poprzednim okresie), jak i sprzedaży (6,195 mld USD w stosunku do 5,859 mld USD kwartał wcześniej).
piątek, 21 stycznia 2011
Equity Kickoff: Niemiecki indeks IFO zapewne pobudzi rynek
www.saxobank.pl
Europejskie indeksy gotówkowe w piątek rano zaczynają nieco niżej – rynki oczekują jednak pewnego wsparcia w związku z odczytem niemieckiego indeksu IFO, który powinien nieco zrównoważyć negatywny wpływ obaw związanych z chińską podwyżką stóp procentowych.
O godz. 9.00 GMT publikowany jest niemiecki indeks IFO, będący najlepszym wskaźnikiem wyprzedzającym zmian na większości rynków europejskich. Zasadniczo rynek oczekuje nieznacznie pozytywnej zmiany – gdyby prognozy inwestorów ziściły się, rynki mogłyby pójść nieco w górę.
W tym tygodniu inwestorzy obawiali się, że rynki wschodzące zaczną podnosić stopy procentowe w celu ograniczenia inflacji, w rezultacie czego lokalne rynki akcji mogłyby trochę stracić. Cała sytuacja będzie mieć wpływ na oczekiwania dotyczące zysków – należy jednak pamiętać, że pomiędzy poszczególnymi krajami określanymi mianem rynków wschodzących występują znaczące różnice. Nie ma wątpliwości co do tego, że Chiny zaczną doświadczać spowolnienia wzrostu gospodarczego związanego z koniecznością zwalczania inflacji – Chiny i kraje BRIC w ogóle nie są już państwami, w których należy poszukiwać największej wartości. Przyglądajcie się NEMA, to znaczy „nowym rynkom wschodzącym”, mniejszym i mniej znanym krajom, które mogą stać się doskonałymi celami inwestycyjnymi. W indeksie MSCI EM w zeszłym roku były one jednymi z najważniejszych źródeł wzrostu kursów – my spodziewamy się, że w tym roku sytuacja się powtórzy. MSCI EM przyniósł w zeszłym roku solidny zwrot w wysokości 18%, i to pomimo znacznie gorszych od przeciętnych wyników takich dużych rynków akcji, jak Brazylia i Chiny.
Dziesięciodniowa średnia krocząca S&P 500 została wczoraj przełamana – indeks na zamknięciu znalazł się poniżej tego trendu. Znacząca zmiana kierunku wymaga zwykle wystąpienia dwóch czynników: 1) przełamania znaczącej linii trendu, a także 2) wyraźnej świecy zwrotnej. Warunki te nie zostały spełnione, ale przyglądajcie się ruchom cen w stosunku do takiej dziesięciodniowej średniej kroczącej, ponieważ dowiecie się z nich wiele o kierunku zmian rynkowych w najbliższym okresie.
Na dziś zaplanowano publikację wyników takich spółek, jak Schlumberger (11.00 GMT), General Electric (11.30 GMT) i Bank of America (12.00 GMT). Zyski Schlumbergera pozwolą nam zorientować się, w jakiej kondycji znajduje się branża usług wspierających wydobycie ropy naftowej – pozytywne wyniki będą oznaczać, że dobrych wieści należy spodziewać się również w przypadku amerykańskiego Halliburtona oraz norweskich Seadrill i Acergy. Najważniejszym z gigantów, na które trzeba dziś zwrócić uwagę, jest General Electric, jako że kurs akcji tej spółki jest najlepszym wskaźnikiem stanu gospodarki USA z uwagi na to, że GE jest obecne praktycznie we wszystkich branżach. I wreszcie Bank of America, który będzie obserwowany z uwagi na nerwowość, która mu ostatnio towarzyszy.
Europejskie indeksy gotówkowe w piątek rano zaczynają nieco niżej – rynki oczekują jednak pewnego wsparcia w związku z odczytem niemieckiego indeksu IFO, który powinien nieco zrównoważyć negatywny wpływ obaw związanych z chińską podwyżką stóp procentowych.
O godz. 9.00 GMT publikowany jest niemiecki indeks IFO, będący najlepszym wskaźnikiem wyprzedzającym zmian na większości rynków europejskich. Zasadniczo rynek oczekuje nieznacznie pozytywnej zmiany – gdyby prognozy inwestorów ziściły się, rynki mogłyby pójść nieco w górę.
W tym tygodniu inwestorzy obawiali się, że rynki wschodzące zaczną podnosić stopy procentowe w celu ograniczenia inflacji, w rezultacie czego lokalne rynki akcji mogłyby trochę stracić. Cała sytuacja będzie mieć wpływ na oczekiwania dotyczące zysków – należy jednak pamiętać, że pomiędzy poszczególnymi krajami określanymi mianem rynków wschodzących występują znaczące różnice. Nie ma wątpliwości co do tego, że Chiny zaczną doświadczać spowolnienia wzrostu gospodarczego związanego z koniecznością zwalczania inflacji – Chiny i kraje BRIC w ogóle nie są już państwami, w których należy poszukiwać największej wartości. Przyglądajcie się NEMA, to znaczy „nowym rynkom wschodzącym”, mniejszym i mniej znanym krajom, które mogą stać się doskonałymi celami inwestycyjnymi. W indeksie MSCI EM w zeszłym roku były one jednymi z najważniejszych źródeł wzrostu kursów – my spodziewamy się, że w tym roku sytuacja się powtórzy. MSCI EM przyniósł w zeszłym roku solidny zwrot w wysokości 18%, i to pomimo znacznie gorszych od przeciętnych wyników takich dużych rynków akcji, jak Brazylia i Chiny.
Dziesięciodniowa średnia krocząca S&P 500 została wczoraj przełamana – indeks na zamknięciu znalazł się poniżej tego trendu. Znacząca zmiana kierunku wymaga zwykle wystąpienia dwóch czynników: 1) przełamania znaczącej linii trendu, a także 2) wyraźnej świecy zwrotnej. Warunki te nie zostały spełnione, ale przyglądajcie się ruchom cen w stosunku do takiej dziesięciodniowej średniej kroczącej, ponieważ dowiecie się z nich wiele o kierunku zmian rynkowych w najbliższym okresie.
Na dziś zaplanowano publikację wyników takich spółek, jak Schlumberger (11.00 GMT), General Electric (11.30 GMT) i Bank of America (12.00 GMT). Zyski Schlumbergera pozwolą nam zorientować się, w jakiej kondycji znajduje się branża usług wspierających wydobycie ropy naftowej – pozytywne wyniki będą oznaczać, że dobrych wieści należy spodziewać się również w przypadku amerykańskiego Halliburtona oraz norweskich Seadrill i Acergy. Najważniejszym z gigantów, na które trzeba dziś zwrócić uwagę, jest General Electric, jako że kurs akcji tej spółki jest najlepszym wskaźnikiem stanu gospodarki USA z uwagi na to, że GE jest obecne praktycznie we wszystkich branżach. I wreszcie Bank of America, który będzie obserwowany z uwagi na nerwowość, która mu ostatnio towarzyszy.
FX Update: Obawy przed zacieśnieniem chińskiej polityki monetarnej powodują odwrót ryzyka
www.saxobank.cz
Po ostatniej fali redukcji apetytu na ryzyko związanej z obawami przed nowymi podwyżkami stóp procentowych będącymi skutkiem danych sugerujących, że chińska lokomotywa być może jedzie już zbyt szybko, w Azji nie było dziś praktycznie żadnych istotnych publikacji.
Waluty przez całą sesję poruszały się głównie w wąskim, poziomym kanale, nie licząc niewielkiego odbicia związanego z odrobieniem części wczorajszych strat w sytuacji, w której chińskie akcje również odrobiły znaczną część wczorajszego załamania o 2,9%. Subindeks sektora nieruchomości ostro spadł po tym, jak opublikowano komunikat o zaplanowanej na dziś konferencji prasowej burmistrza Szanghaju, w trakcie której mają zostać ujawnione szczegóły nowego planu dotyczącego podatków od nieruchomości.
Obawy związane z tym, że wczorajsze mocne dane z Chin mogą doprowadzić tamtejszą gospodarkę do przegrzania oraz twarda odpowiedź rządu skutecznie zredukowały skłonność do ryzykowania, dzięki czemu dolar zdołał się odbić od dwumiesięcznego minimum. W rezultacie spadły ceny towarów, zaś waluty „towarowe” podążyły za taniejącymi surowcami, chociaż dolar kanadyjski odnalazł pewne wsparcie po publikacji dobrych danych o sprzedaży hurtowej (+1,2% m/m w stosunku do oczekiwań na poziomie +0,4%), a także lepszych wskaźników wyprzedzających. Funt brytyjski miał się raczej kiepsko po rozczarowaniu związanym z wynikami badania łącznej wartości zamówień CBI. USDJPY dotarł do poziomu 83,0 po tym jak poprawiły się amerykańskie stopy. Przedstawiciele banku centralnego Szwajcarii wypowiedzieli się natomiast na temat zagrożeń, jakie umacnianie się franka stwarza dla wzrostu eksportu i rozwoju gospodarczego w ogóle – Hildenbrand zauważył jednak, że zasadniczo szwajcarska gospodarka nadal znajduje się w dobrej kondycji.
W Stanach Zjednoczonych tymczasem liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych ostro spadła, powracając do poziomu 400 tysięcy, co sugeruje, że odnotowany w zeszłym tygodniu skok do 441 tysięcy mógł być zjawiskiem jednorazowym. W przeciwieństwie do opublikowanych kilka dni temu danych o liczbie rozpoczętych budów sprzedaż nieruchomości mieszkalnych na rynku wtórnym przekroczyła oczekiwania, wzrastając o 12,3% m/m do 5,28 mln jednostek. Wskaźniki wyprzedzające również okazały się lepsze, podczas gdy główny indeks filadelfijskiego Fed był nieco niższy od prognoz – warto było jednak uważniej przyjrzeć się jego komponentom, takim jak znacząco wyższa liczba nowych zamówień, których było najwięcej od września 2004 r., a także lepsza sytuacja na rynku pracy, którego indeks odnotował najwyższy miesięczny wzrost od 7 lat.
W trakcie sesji europejskiej mamy nieco więcej danych – dziś poznamy szwajcarską podaż pieniądza i indeks rynku nieruchomości, niemieckie badania IFO, a także brytyjską sprzedaż detaliczną. W Stanach Zjednoczonych nie zaplanowano żadnych publikacji, natomiast Kanada opublikuje pod koniec sesji dane o sprzedaży detalicznej.
Miłego weekendu!
Po ostatniej fali redukcji apetytu na ryzyko związanej z obawami przed nowymi podwyżkami stóp procentowych będącymi skutkiem danych sugerujących, że chińska lokomotywa być może jedzie już zbyt szybko, w Azji nie było dziś praktycznie żadnych istotnych publikacji.
Waluty przez całą sesję poruszały się głównie w wąskim, poziomym kanale, nie licząc niewielkiego odbicia związanego z odrobieniem części wczorajszych strat w sytuacji, w której chińskie akcje również odrobiły znaczną część wczorajszego załamania o 2,9%. Subindeks sektora nieruchomości ostro spadł po tym, jak opublikowano komunikat o zaplanowanej na dziś konferencji prasowej burmistrza Szanghaju, w trakcie której mają zostać ujawnione szczegóły nowego planu dotyczącego podatków od nieruchomości.
Obawy związane z tym, że wczorajsze mocne dane z Chin mogą doprowadzić tamtejszą gospodarkę do przegrzania oraz twarda odpowiedź rządu skutecznie zredukowały skłonność do ryzykowania, dzięki czemu dolar zdołał się odbić od dwumiesięcznego minimum. W rezultacie spadły ceny towarów, zaś waluty „towarowe” podążyły za taniejącymi surowcami, chociaż dolar kanadyjski odnalazł pewne wsparcie po publikacji dobrych danych o sprzedaży hurtowej (+1,2% m/m w stosunku do oczekiwań na poziomie +0,4%), a także lepszych wskaźników wyprzedzających. Funt brytyjski miał się raczej kiepsko po rozczarowaniu związanym z wynikami badania łącznej wartości zamówień CBI. USDJPY dotarł do poziomu 83,0 po tym jak poprawiły się amerykańskie stopy. Przedstawiciele banku centralnego Szwajcarii wypowiedzieli się natomiast na temat zagrożeń, jakie umacnianie się franka stwarza dla wzrostu eksportu i rozwoju gospodarczego w ogóle – Hildenbrand zauważył jednak, że zasadniczo szwajcarska gospodarka nadal znajduje się w dobrej kondycji.
W Stanach Zjednoczonych tymczasem liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych ostro spadła, powracając do poziomu 400 tysięcy, co sugeruje, że odnotowany w zeszłym tygodniu skok do 441 tysięcy mógł być zjawiskiem jednorazowym. W przeciwieństwie do opublikowanych kilka dni temu danych o liczbie rozpoczętych budów sprzedaż nieruchomości mieszkalnych na rynku wtórnym przekroczyła oczekiwania, wzrastając o 12,3% m/m do 5,28 mln jednostek. Wskaźniki wyprzedzające również okazały się lepsze, podczas gdy główny indeks filadelfijskiego Fed był nieco niższy od prognoz – warto było jednak uważniej przyjrzeć się jego komponentom, takim jak znacząco wyższa liczba nowych zamówień, których było najwięcej od września 2004 r., a także lepsza sytuacja na rynku pracy, którego indeks odnotował najwyższy miesięczny wzrost od 7 lat.
W trakcie sesji europejskiej mamy nieco więcej danych – dziś poznamy szwajcarską podaż pieniądza i indeks rynku nieruchomości, niemieckie badania IFO, a także brytyjską sprzedaż detaliczną. W Stanach Zjednoczonych nie zaplanowano żadnych publikacji, natomiast Kanada opublikuje pod koniec sesji dane o sprzedaży detalicznej.
Miłego weekendu!
Bloga Vekslera: Gra na eurodolarze przypomina rosyjską ruletkę
www.saxobank.pl
Dziś rano widzieliśmy już prawie wszystko. Przez to dzisiejszy wpis będzie dość krótki – muszę się zająć moją bolesną krótką pozycją na EURUSD, która znów prawie zahaczyła o stop lossa. Nie lubię piątku!
Tak czy inaczej, dzisiaj raczej nie mam nic szczególnie ciekawego do dodania poza tym, że obecna sytuacja na rynku jest zdecydowanie pozbawiona jakiegokolwiek rozsądku i/lub kierunku. Jak w tytule – EURUSD przypomina grę w rosyjską ruletkę, co z pewnością nie podoba się wszystkim, którzy (jak ja) nie mogli się powstrzymać i próbują coś ugrać.
Nie jestem w stanie podać jakichkolwiek konkretnych poziomów na pozostałych crossach z tego prostego powodu, że nie widzę obecnie nic sensownego. Jeżeli utrzymam swoją pozycję przez dzisiejszą sesję, obiecuję, że będę miał więcej do powiedzenia w poniedziałek.
Na chwilę obecną życzę powodzenia i miłego weekendu.
Z pozdrowieniami,
Ken Veksler
Dziś rano widzieliśmy już prawie wszystko. Przez to dzisiejszy wpis będzie dość krótki – muszę się zająć moją bolesną krótką pozycją na EURUSD, która znów prawie zahaczyła o stop lossa. Nie lubię piątku!
Tak czy inaczej, dzisiaj raczej nie mam nic szczególnie ciekawego do dodania poza tym, że obecna sytuacja na rynku jest zdecydowanie pozbawiona jakiegokolwiek rozsądku i/lub kierunku. Jak w tytule – EURUSD przypomina grę w rosyjską ruletkę, co z pewnością nie podoba się wszystkim, którzy (jak ja) nie mogli się powstrzymać i próbują coś ugrać.
Nie jestem w stanie podać jakichkolwiek konkretnych poziomów na pozostałych crossach z tego prostego powodu, że nie widzę obecnie nic sensownego. Jeżeli utrzymam swoją pozycję przez dzisiejszą sesję, obiecuję, że będę miał więcej do powiedzenia w poniedziałek.
Na chwilę obecną życzę powodzenia i miłego weekendu.
Z pozdrowieniami,
Ken Veksler
wtorek, 18 stycznia 2011
Blog Vekslera: EFSF, ZEW, brytyjska inflacja CPI i BOC...
Ken Veksler, Senior Manager, Trading Advisory, Swww.saxobank.pl
Na początku dzisiejszej sesji USD wciąż lekko traci na wartości w obliczu wzmożonego apetytu na ryzyko widocznego na rynku walutowym, co w dużej mierze możemy zawdzięczać mocnym wzrostom na rynkach akcji.
Podczas gdy Amerykanie obchodzili święto Martina Luthera Kinga, a na rynkach zawitała dość nerwowa atmosfera wynikająca z 2-dniowego posiedzenia europejskich ministrów finansów, EURUSD i GBPUSD wyglądają nader silnie. Ten drugi cross najprawdopodobniej przełamie dzisiaj opór na poziomie 1,5980 i wykasuje stop lossy jeszcze przed publikacją danych o inflacji CPI (co samo w sobie może spowodować ziszczenie się krążących od kilku dni pogłosek o podwyżce oprocentowania). Jedna opcja to strategiczna wyprzedaż obecnej zwyżki – z pierwszym punktem wejścia w okolicy 1,6030, choć Cable może dotrzeć nawet do 1,6080/6100. Stop lossy powinny zostać ustawione na 1,6150.
Z kolei EURUSD to już nieco inna historia biorąc pod uwagę kolejną rundę rozczarowujących komentarzy dotyczących instrumentu EFSF. Możemy spróbować sprzedaży ze stop lossami powyżej 1,3490/5 z nadzieją na nadejście końca zwyżki i powrót do poziomów z zeszłej nocy, czyli 1,3250 i niżej. W okolicy 1,3400 znajdują się pokaźne oferty sprzedaży, a powyżej 1,3430 widzimy grupę zleceń stop.
Dzisiejsze dane to m.in. badanie niemieckiego instytutu ZEW, brytyjska inflacja CPI oraz decyzja Banku Kanady w sprawie oprocentowania. Zmiany poziomu kanadyjskich stóp procentowych raczej nie oczekujemy, lecz bardzo prawdopodobne, iż usłyszymy dość jastrzębi komentarz, który wywrze dalszą presję na USDCAD, szczególnie biorąc pod uwagę wczorajsze przełamanie poziomu 0,9850 – dalsze spadki nie są wykluczone.
Podczas dzisiejszej sesji to wiadomości z pierwszych stron gazet będą poruszały rynkiem, więc radzę Wam oszczędzać amunicję i być ostrożnym.
Z pozdrowieniami,
Ken Veksler
Na początku dzisiejszej sesji USD wciąż lekko traci na wartości w obliczu wzmożonego apetytu na ryzyko widocznego na rynku walutowym, co w dużej mierze możemy zawdzięczać mocnym wzrostom na rynkach akcji.
Podczas gdy Amerykanie obchodzili święto Martina Luthera Kinga, a na rynkach zawitała dość nerwowa atmosfera wynikająca z 2-dniowego posiedzenia europejskich ministrów finansów, EURUSD i GBPUSD wyglądają nader silnie. Ten drugi cross najprawdopodobniej przełamie dzisiaj opór na poziomie 1,5980 i wykasuje stop lossy jeszcze przed publikacją danych o inflacji CPI (co samo w sobie może spowodować ziszczenie się krążących od kilku dni pogłosek o podwyżce oprocentowania). Jedna opcja to strategiczna wyprzedaż obecnej zwyżki – z pierwszym punktem wejścia w okolicy 1,6030, choć Cable może dotrzeć nawet do 1,6080/6100. Stop lossy powinny zostać ustawione na 1,6150.
Z kolei EURUSD to już nieco inna historia biorąc pod uwagę kolejną rundę rozczarowujących komentarzy dotyczących instrumentu EFSF. Możemy spróbować sprzedaży ze stop lossami powyżej 1,3490/5 z nadzieją na nadejście końca zwyżki i powrót do poziomów z zeszłej nocy, czyli 1,3250 i niżej. W okolicy 1,3400 znajdują się pokaźne oferty sprzedaży, a powyżej 1,3430 widzimy grupę zleceń stop.
Dzisiejsze dane to m.in. badanie niemieckiego instytutu ZEW, brytyjska inflacja CPI oraz decyzja Banku Kanady w sprawie oprocentowania. Zmiany poziomu kanadyjskich stóp procentowych raczej nie oczekujemy, lecz bardzo prawdopodobne, iż usłyszymy dość jastrzębi komentarz, który wywrze dalszą presję na USDCAD, szczególnie biorąc pod uwagę wczorajsze przełamanie poziomu 0,9850 – dalsze spadki nie są wykluczone.
Podczas dzisiejszej sesji to wiadomości z pierwszych stron gazet będą poruszały rynkiem, więc radzę Wam oszczędzać amunicję i być ostrożnym.
Z pozdrowieniami,
Ken Veksler
środa, 12 stycznia 2011
Equity Kickoff: Widmo portugalskiego długu krąży nad Europą – niższe otwarcie
Europejskie indeksy gotówkowe rozpoczną w środę niżej w związku z powrotem problemów z rynkiem obligacji skarbowych w strefie euro. Sezon publikacji zysków jest jednak tuż za rogiem, a zatem nie oczekujcie, że załamanie będzie trwać długo. Na froncie danych najważniejszym wydarzeniem jest dziś publikacja raportu o europejskiej produkcji przemysłowej o godz. 10.00 GMT.
Nadal podążamy za trendem, a dzisiejszy dołek będzie po prostu stanowić okazję do zrobienia zakupów przed końcem tygodnia, kiedy to sezon publikacji wyników rozpocznie się na dobre. Spodziewamy się, że okaże się on pozytywny i 73% spółek ogłosi wyniki lepsze od oczekiwań (średnia długoterminowa to 65%). Jeżeli nasza prognoza się ziści, będziemy mogli szykować się do testowania poziomu 1300 przez S&P 500.
W przypadku publikowanych o 10.00 GMT danych o produkcji przemysłowej rynki oczekują spadku do 5,9% r/r w stosunku do poprzedniego odczytu na poziomie 6,9%. Zgadzamy się tu z konsensusem – trzeba też dodać, że publikacja ta raczej nie wywrze szczególnego wpływu na rynki, ponieważ najważniejszą kwestią jest obecnie krążące nad Europą widmo powrotu problemów z obligacjami skarbowymi. Portugalia najprawdopodobniej otrzyma pomoc z funduszu ratunkowego, jednak prawdziwe pytanie dotyczy tego, czy rozwiązanie problemu w tym kraju wystarczy, żeby uspokoić rynki. Być może w krótkim terminie, ale w długim raczej nie.
W związku z oczekiwaniami dotyczącymi dobrych wyników JPMorgan w trakcie dzisiejszej sesji przychylnym okiem spoglądamy na banki inwestycyjne. Do naszych faworytów należy właśnie JPMorgan, a poza nim również Goldman Sachs i UBS. Także banki detaliczne mogłyby skorzystać w związku z publikacją solidnych zysków przez JPMorgan – jednak nie na długo, gdyby banki południowoeuropejskie miały bardziej ucierpieć z powodu obaw przed niedoborem płynności. Poza tym sądzimy, że warto inwestować w sektor energetyczny, a zwłaszcza spółki poszukiwawczo-wydobywcze – obserwujcie zatem BP, BG Group i Total.
Nadal podążamy za trendem, a dzisiejszy dołek będzie po prostu stanowić okazję do zrobienia zakupów przed końcem tygodnia, kiedy to sezon publikacji wyników rozpocznie się na dobre. Spodziewamy się, że okaże się on pozytywny i 73% spółek ogłosi wyniki lepsze od oczekiwań (średnia długoterminowa to 65%). Jeżeli nasza prognoza się ziści, będziemy mogli szykować się do testowania poziomu 1300 przez S&P 500.
W przypadku publikowanych o 10.00 GMT danych o produkcji przemysłowej rynki oczekują spadku do 5,9% r/r w stosunku do poprzedniego odczytu na poziomie 6,9%. Zgadzamy się tu z konsensusem – trzeba też dodać, że publikacja ta raczej nie wywrze szczególnego wpływu na rynki, ponieważ najważniejszą kwestią jest obecnie krążące nad Europą widmo powrotu problemów z obligacjami skarbowymi. Portugalia najprawdopodobniej otrzyma pomoc z funduszu ratunkowego, jednak prawdziwe pytanie dotyczy tego, czy rozwiązanie problemu w tym kraju wystarczy, żeby uspokoić rynki. Być może w krótkim terminie, ale w długim raczej nie.
W związku z oczekiwaniami dotyczącymi dobrych wyników JPMorgan w trakcie dzisiejszej sesji przychylnym okiem spoglądamy na banki inwestycyjne. Do naszych faworytów należy właśnie JPMorgan, a poza nim również Goldman Sachs i UBS. Także banki detaliczne mogłyby skorzystać w związku z publikacją solidnych zysków przez JPMorgan – jednak nie na długo, gdyby banki południowoeuropejskie miały bardziej ucierpieć z powodu obaw przed niedoborem płynności. Poza tym sądzimy, że warto inwestować w sektor energetyczny, a zwłaszcza spółki poszukiwawczo-wydobywcze – obserwujcie zatem BP, BG Group i Total.
Wiadomości FX: Euro utrzymuje się w szerokim kanale. Stop lossy już niedaleko!
AUD traci po prognozie przedstawiciela RBA dotyczącej 1-procentowego spadku PKB związanego z powodzią.
Komentarz rynkowy:
Miniona sesja upłynęła raczej spokojnie jeżeli chodzi o kurs euro, mimo to w Azji widać było spore wahania. Brak danych zmusił inwestorów do przyjrzenia się po raz kolejny sytuacji w państwach z peryferii UE i udanej „aukcji” portugalskich obligacji (podziękować należy EBC). Słychać również kolejne zapewnienia, że pomoc Portugalii jednak nie jest potrzebna, dzięki czemu euro zwyżkowało, lecz na przełamanie istotnego z psychologicznego punktu widzenia poziomu 1,30 na razie musimy zaczekać.
Kilka późniejszych publikacji pozytywnych danych w USA pomogło podwyższyć kurs dolara. Poziom zapasów hurtowych niespodziewanie spadł (-0,2% wobec oczekiwanych +1,0%), z drugiej jednak strony wskaźnik optymizmu wśród małych przedsiębiorstw rozczarował, a liczba utworzonych w listopadzie miejsc pracy po raz kolejny spadła, tym razem prawie osiągając poziom 3,25 mln. Aukcja 3-letnich amerykańskich obligacji skarbowych bez trudu przyciągnęła kupców, a rentowność ukształtowała się na poziomie o 1 punkt bazowy poniżej oczekiwań. Współczynnik ofert złożonych do ofert przyjętych wyniósł 3,06. Po aukcji rynek obligacji mocno się ożywił i w rezultacie zakończył na minusie. Giełda na Wall Street padła ofiarą późnej wyprzedaży, lecz i tak zakończyła sesję na plusie, odrabiając prawie całą stratę z ostatnich trzech dni.
W Chinach prezes amerykańskiej izby gospodarczej Thomas Donohue, kontynuując retorykę swojej instytucji sprzeciwiającej się wprowadzeniu w USA ustawy mającej na celu ukaranie Chin za politykę pieniężną, nawoływał Stany Zjednoczone do niereagowania na szybkie, pokaźne wzrosty wartości juana, co mogłoby skończyć się negatywnie dla obu stron. Zauważył również, że jeśli USA będzie nalegać w kwestii rewaluacji juana, Chiny po prostu obniżą ceny, a rozpętanie wojny handlowej z Państwem Środka nie jest perspektywicznym rozwiązaniem.
Tuż przed dwudniowym posiedzeniem Banku Anglii (decyzja o stopach procentowych jutro) Komitet Polityki Pieniężnej może nieco odetchnąć patrząc na opublikowane dziś dane BRC o inflacji w sklepach. Wysokie rabaty detalistów pomogły utrzymać inflację w ryzach (poniżej październikowych 2,2%; inflacja żywności bez zmian na poziomie 4%).
Sesja europejska skupi się dziś na bilansie handlowym Wielkiej Brytanii oraz aktywności w sektorze produkcyjnym w strefie euro. Z kolei Ameryka Północna to indeks cen nowych nieruchomości mieszkalnych w Kanadzie oraz ceny importu w USA. Amerykański Sekretarz Skarbu Timothy Geithner wygłosi przemówienie dotyczące Chin.
Komentarz rynkowy:
Miniona sesja upłynęła raczej spokojnie jeżeli chodzi o kurs euro, mimo to w Azji widać było spore wahania. Brak danych zmusił inwestorów do przyjrzenia się po raz kolejny sytuacji w państwach z peryferii UE i udanej „aukcji” portugalskich obligacji (podziękować należy EBC). Słychać również kolejne zapewnienia, że pomoc Portugalii jednak nie jest potrzebna, dzięki czemu euro zwyżkowało, lecz na przełamanie istotnego z psychologicznego punktu widzenia poziomu 1,30 na razie musimy zaczekać.
Kilka późniejszych publikacji pozytywnych danych w USA pomogło podwyższyć kurs dolara. Poziom zapasów hurtowych niespodziewanie spadł (-0,2% wobec oczekiwanych +1,0%), z drugiej jednak strony wskaźnik optymizmu wśród małych przedsiębiorstw rozczarował, a liczba utworzonych w listopadzie miejsc pracy po raz kolejny spadła, tym razem prawie osiągając poziom 3,25 mln. Aukcja 3-letnich amerykańskich obligacji skarbowych bez trudu przyciągnęła kupców, a rentowność ukształtowała się na poziomie o 1 punkt bazowy poniżej oczekiwań. Współczynnik ofert złożonych do ofert przyjętych wyniósł 3,06. Po aukcji rynek obligacji mocno się ożywił i w rezultacie zakończył na minusie. Giełda na Wall Street padła ofiarą późnej wyprzedaży, lecz i tak zakończyła sesję na plusie, odrabiając prawie całą stratę z ostatnich trzech dni.
W Chinach prezes amerykańskiej izby gospodarczej Thomas Donohue, kontynuując retorykę swojej instytucji sprzeciwiającej się wprowadzeniu w USA ustawy mającej na celu ukaranie Chin za politykę pieniężną, nawoływał Stany Zjednoczone do niereagowania na szybkie, pokaźne wzrosty wartości juana, co mogłoby skończyć się negatywnie dla obu stron. Zauważył również, że jeśli USA będzie nalegać w kwestii rewaluacji juana, Chiny po prostu obniżą ceny, a rozpętanie wojny handlowej z Państwem Środka nie jest perspektywicznym rozwiązaniem.
Tuż przed dwudniowym posiedzeniem Banku Anglii (decyzja o stopach procentowych jutro) Komitet Polityki Pieniężnej może nieco odetchnąć patrząc na opublikowane dziś dane BRC o inflacji w sklepach. Wysokie rabaty detalistów pomogły utrzymać inflację w ryzach (poniżej październikowych 2,2%; inflacja żywności bez zmian na poziomie 4%).
Sesja europejska skupi się dziś na bilansie handlowym Wielkiej Brytanii oraz aktywności w sektorze produkcyjnym w strefie euro. Z kolei Ameryka Północna to indeks cen nowych nieruchomości mieszkalnych w Kanadzie oraz ceny importu w USA. Amerykański Sekretarz Skarbu Timothy Geithner wygłosi przemówienie dotyczące Chin.
wtorek, 11 stycznia 2011
Forexový blog Kena Vekslera: problémy na periférii se stupňují
Dobré ráno a vítejte v novém roce.
Když jsem se včera vrátil do kanceláře, většinu dne jsem procházel hromadu emailů a snažit jsem se pochopit, co se odehrává na devizových trzích v novém roce. Stručně řečeno se toho (kromě data) změnilo za posledních 14 dní velmi málo, možná se jen více vykreslily problémy na periférii eurozóny (rozuměj v Portugalsku a Španělsku), kde začínáme vážněji pochybovat o schopnosti zejména Portugalska své dluhy zvládnout. Všichni mají na jazyku horké téma bankrotu a větší systematické riziko evropského záchranného balíčku. Zjevně a zcela pochopitelně to má docela negativní dopad na jednotnou měnu a včera v noci jsme byli svědky zázračného (i když krátkého) odrazu tohoto páru od důležitých minim po zveřejnění zpráv z Japonska. V důsledku oznámení Japonska, že je připraveno odkoupit zhruba 20 % irských vládních dluhopisů, vyskočil tento pár přibližně na úroveň 1,2990, z níž pak lehce ustoupil.
Pokud jde o události jinde ve světě, příšerné povodně sužují severovýchodní pobřeží a vnitrozemí Austrálie a očekává se, že do 48 hodin zaplaví voda třetí největší město kontinentu. Zjevným výsledkem je oslabení AUDUSD, a to i navzdory slušným ekonomickým údajům zveřejněným přes noc. Tento pár se nyní nachází pouhých 30 bodů nad kriticky důležitou podporou na úrovni 0,9800 a vzestup se zdá být pro tuto chvíli omezený.
USDCAD má nyní tendenci oslabovat a to mě příliš nevzrušuje. Jen reviduji nedávné pásmo, ve kterém se tento pár obchodoval, směrem dolů.
Se vstupem do nového roku je pro mě zajímavější GBPUSD a libra obecně, a i když si přeji, aby USD posílil, snad po počáteční konsolidaci a korekci DXY v nadcházejících dnech, nejsem úplně rozhodnut, kterým směrem se dát. Přednost dávám v tuto chvíli GBPJPY.
Další alternativou je samozřejmě poohlédnout se na opčním trhu (kde podle všeho objemy nabírají trochu na síle), který by mohl u některých hlavních párů nabídnout lepší strategické vstupní úrovně. Věnujte tomuto prostoru v nadcházejících dnech pozornost a hledejte možné příležitosti.
Pro dnešek žádné úrovně, protože trh zůstává řídký a až do čtvrtka bude postrádat jakákoli významná data. Já využiju této příležitosti, abych se lépe seznámil s tím, co pro nás má rok 2011 z pohledu měnových párů v zásobě.
S pozdravem,
Ken Veksler.
Když jsem se včera vrátil do kanceláře, většinu dne jsem procházel hromadu emailů a snažit jsem se pochopit, co se odehrává na devizových trzích v novém roce. Stručně řečeno se toho (kromě data) změnilo za posledních 14 dní velmi málo, možná se jen více vykreslily problémy na periférii eurozóny (rozuměj v Portugalsku a Španělsku), kde začínáme vážněji pochybovat o schopnosti zejména Portugalska své dluhy zvládnout. Všichni mají na jazyku horké téma bankrotu a větší systematické riziko evropského záchranného balíčku. Zjevně a zcela pochopitelně to má docela negativní dopad na jednotnou měnu a včera v noci jsme byli svědky zázračného (i když krátkého) odrazu tohoto páru od důležitých minim po zveřejnění zpráv z Japonska. V důsledku oznámení Japonska, že je připraveno odkoupit zhruba 20 % irských vládních dluhopisů, vyskočil tento pár přibližně na úroveň 1,2990, z níž pak lehce ustoupil.
Pokud jde o události jinde ve světě, příšerné povodně sužují severovýchodní pobřeží a vnitrozemí Austrálie a očekává se, že do 48 hodin zaplaví voda třetí největší město kontinentu. Zjevným výsledkem je oslabení AUDUSD, a to i navzdory slušným ekonomickým údajům zveřejněným přes noc. Tento pár se nyní nachází pouhých 30 bodů nad kriticky důležitou podporou na úrovni 0,9800 a vzestup se zdá být pro tuto chvíli omezený.
USDCAD má nyní tendenci oslabovat a to mě příliš nevzrušuje. Jen reviduji nedávné pásmo, ve kterém se tento pár obchodoval, směrem dolů.
Se vstupem do nového roku je pro mě zajímavější GBPUSD a libra obecně, a i když si přeji, aby USD posílil, snad po počáteční konsolidaci a korekci DXY v nadcházejících dnech, nejsem úplně rozhodnut, kterým směrem se dát. Přednost dávám v tuto chvíli GBPJPY.
Další alternativou je samozřejmě poohlédnout se na opčním trhu (kde podle všeho objemy nabírají trochu na síle), který by mohl u některých hlavních párů nabídnout lepší strategické vstupní úrovně. Věnujte tomuto prostoru v nadcházejících dnech pozornost a hledejte možné příležitosti.
Pro dnešek žádné úrovně, protože trh zůstává řídký a až do čtvrtka bude postrádat jakákoli významná data. Já využiju této příležitosti, abych se lépe seznámil s tím, co pro nás má rok 2011 z pohledu měnových párů v zásobě.
S pozdravem,
Ken Veksler.
poniedziałek, 10 stycznia 2011
Tydzień na rynkach towarowych: chwiejny początek 2011 r.
www.saxobank.pl
Tydzień na rynkach towarowych: chwiejny początek 2011 r.
Rynki towarowe mają trudności z utrzymaniem grudniowej dynamiki – w trakcie pierwszych kilku sesji mieliśmy do czynienia z korektami.
Najważniejszy czynnik wpływający na rynki towarowe, rynek akcji w Stanach Zjednoczonych, zaczął rok ostro, osiągając dwuletnie maksimum w związku z dobrymi danymi gospodarczymi – a trzeba dodać, że sytuacja nadal się poprawia. Tymczasem w Europie uwagę wciąż przyciągają obawy związane z sytuacją na rynku obligacji skarbowych – koszt ubezpieczenia greckiego zadłużenia państwowego osiągnął ostatnio historyczne maksimum. Sytuacja taka pomogła dolarowi wzrosnąć o 3% w stosunku do euro – tym samym nastąpiła pewna redukcja wsparcia dla wycenianych w dolarach towarów.
Indeks Thomson Reuters/Jeffries CRB zaczął rok od strat na wszystkich rynkach, gdy wielkość pozycji spekulacyjnej sprawiła, że sektor towarów stał się podatny na korekty. Warto również zwrócić uwagę na to, że w grudniu indeks przyniósł atrakcyjny zwrot na poziomie 10% – w tym przypadku mamy do czynienia raczej z krótkoterminową ostrożnością niż z przejawem ogólnych oczekiwań dotyczących 2011 r.
Początek stycznia to czas corocznej zmiany struktury portfeli inwestycyjnych funduszy indeksowych, takich jak S&P GSCI czy DJ-UBS. Co roku korygują one wagi poszczególnych surowców w oparciu o zróżnicowane mierniki, z których najważniejszym są zmiany cen w poprzednim roku. Skutkiem takich działań jest zwykle pewne wsparcie dla towarów, które w trakcie poprzedniego roku staniały, podczas gdy zwycięzcy wyścigu bywają do pewnego stopnia wyprzedawani.
W rezultacie modyfikacji wag poszczególnych aktywów, trwającej od piątku, 7 stycznia, do najbliższego czwartku, na rynku pojawi się godna uwagi kwota około 2,6 mld USD, które zostaną przeznaczone na zakup gazu ziemnego. Kompleks surowców energetycznych jako całość powinien przyciągnąć 4,1 mld dolarów, podczas gdy zboża i towary „miękkie” powinny stracić odpowiednio 2,7 i 1,1 mld dolarów. Na rynku metali środki przeznaczone na zakup złota, cynku i aluminium wzrosną, zaś wyprzedawane będą srebro, miedź i nikiel.
Ponieważ rynki są wcześniej dokładnie informowane o takich zmianach, ich faktyczny wpływ w trakcie dokonywania modyfikacji jest wątpliwy – niemniej podkreśla on dramatyczne różnice wycen, z którymi mieliśmy do czynienia w roku 2010.
Większość znaczących instytutów badawczych i komentatorów spodziewa się kolejnego mocnego roku na rynkach towarowych, ponieważ aktywa cykliczne, takie jak surowce energetyczne i metale podstawowe, będą drożeć przy malejących zapasach i zwiększonej aktywności gospodarczej, podczas gdy niektórym towarom żywnościowym, takim jak kukurydza, również będą sprzyjać niskie poziomy światowych zapasów.
W rezultacie na początku 2011 r. spekulacyjna długa pozycja na kontraktach futures na giełdach w Stanach Zjednoczonych osiągnęła rekordowe 1,85 mln kontraktów. Na wykresie widać, że najbardziej wyróżniającym się tu sektorem są zboża i rośliny oleiste – sama kukurydza i soja to 708 tysięcy lotów, podczas gdy w sektorze energetycznym czteroletnie maksimum na ropie WTI jest słabo widoczne z uwagi na dużą pozycję krótką na gazie ziemnym. Takie podwyższone poziomy spekulacyjne na początku roku wiążą się z ryzykiem korekt, ponieważ inwestorzy niechętnie akceptują przynoszące straty pozycje, jeżeli na rynku nie ma oznak mogących świadczyć o szansach na poważniejszą poprawę. Pamiętajcie, że zmiany tygodniowe publikujemy w każdy poniedziałek na www.tradingfloor.com.
Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) opublikowała właśnie swoją grudniową aktualizację światowego indeksu żywnościowego – okazuje się, że globalne ceny żywności osiągnęły w zeszłym miesiącu maksimum, przebijając poziomy widziane ostatnio w trakcie kryzysów żywnościowych z lat 2007 – 2008. Komponent zbożowy, obejmujący pszenicę i ryż, nadal znajduje się mniej więcej 14% poniżej szczytu z 2008 r. Te dwa zboża są najważniejszymi składnikami żywności – sam ryż jedzą trzy miliardy ludzi w Azji i w Afryce.
Cukier, notujący trzydziestoletnie maksimum, był głównym komponentem przyczyniającym się do osiągnięcia przez indeks rekordowego poziomu – z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego nie jest on już jednak tak istotny, jak podstawowe zboża. Tak czy inaczej uwidacznia on ryzyko inflacji żywnościowej, które w 2011 r. będzie wielokrotnie powracającym motywem. Zwłaszcza w gospodarkach wschodzących, gdzie obecnie wynosi ona 10% i w najbliższych miesiącach będzie nadal rosnąć.
Ropa naftowa WTI zaczęła rok od krążenia wokół poziomu 90 dolarów, który uważany jest za środek potencjalnego dwudziestodolarowego zakresu cenowego na 2011 r. Spekulacyjna pozycja długa osiągnęła czteroletnie maksimum, co o tej porze roku ma istotne znaczenie, ponieważ korekta praktycznie na pewno wyzwoli dodatkową falę wyprzedaży. Prognozy danych fundamentalnych na najbliższy rok pokazują, że należy się spodziewać zwiększonego popytu – z drugiej strony, dostępna będzie spora nadwyżka zdolności wydobywczych (sam OPEC ma rezerwę w wysokości 5 mln baryłek dziennie).
Rynek będzie przyglądać się dalszym postępom gospodarki Stanów Zjednoczonych, a także ich potencjalnemu niekorzystnemu wpływowi na dalsze zacieśnianie polityki monetarnej w Chinach. W grudniu popyt na ropę zgłaszany przez USA, największego konsumenta świata, po raz pierwszy od lutego 2008 r. przełamał barierę 20 mln baryłek dziennie. Zapasy w Cushing, centrum dystrybucyjnym notowanej na giełdzie NYMEX ropy WTI, zbliżają się do 38 mln baryłek, ostatniego rekordu sprzed sześciu miesięcy. Taka nadwyżka podaży sprawiła, że cena dla najbliższego miesiąca znalazła się pod pewną presją w stosunku do innych gatunków ropy, takich jak Brent.
Pod względem technicznym kontrakt na ropę WTI z dostawą w lutym porusza się w wąskim, poziomym kanale, którego środkiem jest poziom 90 dolarów. Sygnałem ostrzegającym o możliwości dodatkowych korekt będzie spadek poniżej grudniowego minimum na poziomie 87 – poziom ten odpowiada również poprzedniemu maksimum z kwietnia 2010 r.
Srebro, które w 2010 r. zyskało najwięcej, odnotowało bardzo chwiejny początek roku – dotychczas spadło o 7% i właśnie bierze się za przełamywanie trendu wzrostowego, który rozpoczął się w sierpniu zeszłego roku. W 2010 r. głównym czynnikiem pobudzającym wzrost cen tego metalu był popyt zgłaszany przez inwestorów za pośrednictwem inwestycji w fundusze ETF, ponieważ w przeciwieństwie do złota i platyny prognozy danych fundamentalnych nie oferowały znaczącego wsparcia. Niezwykle udane wybicie w stosunku do złota z drugiego półrocza 2010 r. znalazło się w ostatnich kilku dniach pod pewną presją – jedną z przyczyn może być w tym przypadku coroczne modyfikowanie wag poszczególnych aktywów przez menedżerów funduszy inwestycyjnych.
Pod względem technicznym wspomniana korekta powinna doprowadzić do spadku poniżej 28 dolarów – kolejne istotne wsparcie stanowić będzie poziom Fibonacciego na 24,90, czyli 38,2% spadku w stosunku do szczytu fali wzrostowej z 2010 r.
Wracając do rynku zbóż i roślin oleistych – w środę 12 stycznia Departament Rolnictwa USA wyda cztery ważne raporty, które mogłyby w najbliższych tygodniach nadawać ton tradingowi. Jeżeli dotychczasowy brak sztucznych ograniczeń dla popytu na rynku kukurydzy utrzyma się, to pod koniec sezonu 2010/11 niski poziom zapasów będzie nadal sprzyjać wzrostom cen, z którymi mamy do czynienia od kilku miesięcy. Oczekuje się, iż kiepska pogoda w Ameryce Południowej wpłynie na produkcję argentyńskiej soi, co z kolei mogłoby skierować większą część globalnej presji popytowej w kierunku rynku Stanów Zjednoczonych. Inwestorzy przyjmują na razie podejście „poczekamy – zobaczymy”, zachowując względną bierność.
Tydzień na rynkach towarowych: chwiejny początek 2011 r.
Rynki towarowe mają trudności z utrzymaniem grudniowej dynamiki – w trakcie pierwszych kilku sesji mieliśmy do czynienia z korektami.
Najważniejszy czynnik wpływający na rynki towarowe, rynek akcji w Stanach Zjednoczonych, zaczął rok ostro, osiągając dwuletnie maksimum w związku z dobrymi danymi gospodarczymi – a trzeba dodać, że sytuacja nadal się poprawia. Tymczasem w Europie uwagę wciąż przyciągają obawy związane z sytuacją na rynku obligacji skarbowych – koszt ubezpieczenia greckiego zadłużenia państwowego osiągnął ostatnio historyczne maksimum. Sytuacja taka pomogła dolarowi wzrosnąć o 3% w stosunku do euro – tym samym nastąpiła pewna redukcja wsparcia dla wycenianych w dolarach towarów.
Indeks Thomson Reuters/Jeffries CRB zaczął rok od strat na wszystkich rynkach, gdy wielkość pozycji spekulacyjnej sprawiła, że sektor towarów stał się podatny na korekty. Warto również zwrócić uwagę na to, że w grudniu indeks przyniósł atrakcyjny zwrot na poziomie 10% – w tym przypadku mamy do czynienia raczej z krótkoterminową ostrożnością niż z przejawem ogólnych oczekiwań dotyczących 2011 r.
Początek stycznia to czas corocznej zmiany struktury portfeli inwestycyjnych funduszy indeksowych, takich jak S&P GSCI czy DJ-UBS. Co roku korygują one wagi poszczególnych surowców w oparciu o zróżnicowane mierniki, z których najważniejszym są zmiany cen w poprzednim roku. Skutkiem takich działań jest zwykle pewne wsparcie dla towarów, które w trakcie poprzedniego roku staniały, podczas gdy zwycięzcy wyścigu bywają do pewnego stopnia wyprzedawani.
W rezultacie modyfikacji wag poszczególnych aktywów, trwającej od piątku, 7 stycznia, do najbliższego czwartku, na rynku pojawi się godna uwagi kwota około 2,6 mld USD, które zostaną przeznaczone na zakup gazu ziemnego. Kompleks surowców energetycznych jako całość powinien przyciągnąć 4,1 mld dolarów, podczas gdy zboża i towary „miękkie” powinny stracić odpowiednio 2,7 i 1,1 mld dolarów. Na rynku metali środki przeznaczone na zakup złota, cynku i aluminium wzrosną, zaś wyprzedawane będą srebro, miedź i nikiel.
Ponieważ rynki są wcześniej dokładnie informowane o takich zmianach, ich faktyczny wpływ w trakcie dokonywania modyfikacji jest wątpliwy – niemniej podkreśla on dramatyczne różnice wycen, z którymi mieliśmy do czynienia w roku 2010.
Większość znaczących instytutów badawczych i komentatorów spodziewa się kolejnego mocnego roku na rynkach towarowych, ponieważ aktywa cykliczne, takie jak surowce energetyczne i metale podstawowe, będą drożeć przy malejących zapasach i zwiększonej aktywności gospodarczej, podczas gdy niektórym towarom żywnościowym, takim jak kukurydza, również będą sprzyjać niskie poziomy światowych zapasów.
W rezultacie na początku 2011 r. spekulacyjna długa pozycja na kontraktach futures na giełdach w Stanach Zjednoczonych osiągnęła rekordowe 1,85 mln kontraktów. Na wykresie widać, że najbardziej wyróżniającym się tu sektorem są zboża i rośliny oleiste – sama kukurydza i soja to 708 tysięcy lotów, podczas gdy w sektorze energetycznym czteroletnie maksimum na ropie WTI jest słabo widoczne z uwagi na dużą pozycję krótką na gazie ziemnym. Takie podwyższone poziomy spekulacyjne na początku roku wiążą się z ryzykiem korekt, ponieważ inwestorzy niechętnie akceptują przynoszące straty pozycje, jeżeli na rynku nie ma oznak mogących świadczyć o szansach na poważniejszą poprawę. Pamiętajcie, że zmiany tygodniowe publikujemy w każdy poniedziałek na www.tradingfloor.com.
Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) opublikowała właśnie swoją grudniową aktualizację światowego indeksu żywnościowego – okazuje się, że globalne ceny żywności osiągnęły w zeszłym miesiącu maksimum, przebijając poziomy widziane ostatnio w trakcie kryzysów żywnościowych z lat 2007 – 2008. Komponent zbożowy, obejmujący pszenicę i ryż, nadal znajduje się mniej więcej 14% poniżej szczytu z 2008 r. Te dwa zboża są najważniejszymi składnikami żywności – sam ryż jedzą trzy miliardy ludzi w Azji i w Afryce.
Cukier, notujący trzydziestoletnie maksimum, był głównym komponentem przyczyniającym się do osiągnięcia przez indeks rekordowego poziomu – z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego nie jest on już jednak tak istotny, jak podstawowe zboża. Tak czy inaczej uwidacznia on ryzyko inflacji żywnościowej, które w 2011 r. będzie wielokrotnie powracającym motywem. Zwłaszcza w gospodarkach wschodzących, gdzie obecnie wynosi ona 10% i w najbliższych miesiącach będzie nadal rosnąć.
Ropa naftowa WTI zaczęła rok od krążenia wokół poziomu 90 dolarów, który uważany jest za środek potencjalnego dwudziestodolarowego zakresu cenowego na 2011 r. Spekulacyjna pozycja długa osiągnęła czteroletnie maksimum, co o tej porze roku ma istotne znaczenie, ponieważ korekta praktycznie na pewno wyzwoli dodatkową falę wyprzedaży. Prognozy danych fundamentalnych na najbliższy rok pokazują, że należy się spodziewać zwiększonego popytu – z drugiej strony, dostępna będzie spora nadwyżka zdolności wydobywczych (sam OPEC ma rezerwę w wysokości 5 mln baryłek dziennie).
Rynek będzie przyglądać się dalszym postępom gospodarki Stanów Zjednoczonych, a także ich potencjalnemu niekorzystnemu wpływowi na dalsze zacieśnianie polityki monetarnej w Chinach. W grudniu popyt na ropę zgłaszany przez USA, największego konsumenta świata, po raz pierwszy od lutego 2008 r. przełamał barierę 20 mln baryłek dziennie. Zapasy w Cushing, centrum dystrybucyjnym notowanej na giełdzie NYMEX ropy WTI, zbliżają się do 38 mln baryłek, ostatniego rekordu sprzed sześciu miesięcy. Taka nadwyżka podaży sprawiła, że cena dla najbliższego miesiąca znalazła się pod pewną presją w stosunku do innych gatunków ropy, takich jak Brent.
Pod względem technicznym kontrakt na ropę WTI z dostawą w lutym porusza się w wąskim, poziomym kanale, którego środkiem jest poziom 90 dolarów. Sygnałem ostrzegającym o możliwości dodatkowych korekt będzie spadek poniżej grudniowego minimum na poziomie 87 – poziom ten odpowiada również poprzedniemu maksimum z kwietnia 2010 r.
Srebro, które w 2010 r. zyskało najwięcej, odnotowało bardzo chwiejny początek roku – dotychczas spadło o 7% i właśnie bierze się za przełamywanie trendu wzrostowego, który rozpoczął się w sierpniu zeszłego roku. W 2010 r. głównym czynnikiem pobudzającym wzrost cen tego metalu był popyt zgłaszany przez inwestorów za pośrednictwem inwestycji w fundusze ETF, ponieważ w przeciwieństwie do złota i platyny prognozy danych fundamentalnych nie oferowały znaczącego wsparcia. Niezwykle udane wybicie w stosunku do złota z drugiego półrocza 2010 r. znalazło się w ostatnich kilku dniach pod pewną presją – jedną z przyczyn może być w tym przypadku coroczne modyfikowanie wag poszczególnych aktywów przez menedżerów funduszy inwestycyjnych.
Pod względem technicznym wspomniana korekta powinna doprowadzić do spadku poniżej 28 dolarów – kolejne istotne wsparcie stanowić będzie poziom Fibonacciego na 24,90, czyli 38,2% spadku w stosunku do szczytu fali wzrostowej z 2010 r.
Wracając do rynku zbóż i roślin oleistych – w środę 12 stycznia Departament Rolnictwa USA wyda cztery ważne raporty, które mogłyby w najbliższych tygodniach nadawać ton tradingowi. Jeżeli dotychczasowy brak sztucznych ograniczeń dla popytu na rynku kukurydzy utrzyma się, to pod koniec sezonu 2010/11 niski poziom zapasów będzie nadal sprzyjać wzrostom cen, z którymi mamy do czynienia od kilku miesięcy. Oczekuje się, iż kiepska pogoda w Ameryce Południowej wpłynie na produkcję argentyńskiej soi, co z kolei mogłoby skierować większą część globalnej presji popytowej w kierunku rynku Stanów Zjednoczonych. Inwestorzy przyjmują na razie podejście „poczekamy – zobaczymy”, zachowując względną bierność.
Wiadomości FX: Dane o zatrudnieniu w USA nie sprostały oczekiwaniom
www.saxobank.pl
Piątkowa sesja upłynęła pod znakiem publikacji raportu o zatrudnieniu w amerykańskim sektorze pozarolniczym. Rynek oczekiwał pozytywnego wyniku po ukazaniu się mocnego raportu ADP kilka dni wcześniej. Kluczowa liczba rozczarowała (103 tys. wobec oczekiwanych 150 tys.), lecz jeżeli weźmiemy pod uwagę korektę wyniku z poprzedniego miesiąca, dane za grudzień okażą się zbliżone do prognoz. Sporo uwagi przykuł spadek o 0,4% stopy bezrobocia do 9,4% - jednak za taki stan rzeczy najpewniej odpowiada spadek liczby osób na rynku pracy, a nie zwiększona liczba nowych etatów. Spadająca stopa bezrobocia może cieszyć, ale fundamenty nie są już tak zachęcające.
Reakcja rynku była dość gwałtowna, lecz koniec końców dolar zwyżkował wobec większości walut, a indeks dolarowy powrócił na poziom z początku grudnia. Największy wzrost widać było w stosunku do euro, które zmaga się z nieustającym problemem zadłużenia krajów peryferyjnych (warto przyjrzeć się w tym tygodniu dużym aukcjom obligacji portugalskich, hiszpańskich i włoskich). Do tego dochodzą również pogłoski o tym, że Szwajcarski Bank Narodowy nie przyjmuje już portugalskiego długu jako zabezpieczenia, jak również że Francja i Niemcy namawiają Portugalię do sięgnięcia po pakiet ratunkowy. Euro z łatwością przełamało poziomy wsparcia po drodze do minimum z początku września. Dolar kanadyjski za to dobrze sobie radził po publikacji mocnego raportu o zatrudnieniu (22 tys. utworzonych etatów, stabilna stopa bezrobocia 7,6%) i potwierdził przełamanie parytetu. Wall Street wciąż nie mogła pogodzić się z wynikiem NFP – wszystkie indeksy dołowały; DJIA o 0,19%, S&P o 0,18%, a Nasdaq o 0,25%, co nie zmienia tego, że rynki akcji zakończyły na plusie szósty tydzień z rzędu.
Na rynkach towarowych wieść o zamknięciu rurociągu na Alasce wywołała obawy o podaż, co przełożyło się na zwyżkę kursu ropy naftowej o 1,8%. Najnowsze dane IMM wskazują, że w okresie objętym badaniem zamknięto długie pozycje na złocie o wartości 1,8 mld USD, a do tego otworzono krótkie pozycje za 0,7 mld USD. Co więcej, traderzy techniczni zwracają uwagę na to, że w zeszły czwartek złoto po raz pierwszy od 106 dni zamknęło sesję poniżej 55-dniowej średniej kroczącej.
Dzisiejsza sesja europejska to Indeks Cen Domów Halifax w Wielkiej Brytanii, dynamika sprzedaży detalicznej w Szwajcarii, aktywność w sektorze produkcyjnym w Szwecji, inflacja CPI w Norwegii oraz indeks zaufania inwestorów Sentix w strefie euro. W Ameryce Północnej tydzień rozpoczyna się raczej powoli – mamy tu jedynie liczbę udzielonych pozwoleń na budowę w Kanadzie oraz publikację prognozy gospodarczej Banku Kanady.
Piątkowa sesja upłynęła pod znakiem publikacji raportu o zatrudnieniu w amerykańskim sektorze pozarolniczym. Rynek oczekiwał pozytywnego wyniku po ukazaniu się mocnego raportu ADP kilka dni wcześniej. Kluczowa liczba rozczarowała (103 tys. wobec oczekiwanych 150 tys.), lecz jeżeli weźmiemy pod uwagę korektę wyniku z poprzedniego miesiąca, dane za grudzień okażą się zbliżone do prognoz. Sporo uwagi przykuł spadek o 0,4% stopy bezrobocia do 9,4% - jednak za taki stan rzeczy najpewniej odpowiada spadek liczby osób na rynku pracy, a nie zwiększona liczba nowych etatów. Spadająca stopa bezrobocia może cieszyć, ale fundamenty nie są już tak zachęcające.
Reakcja rynku była dość gwałtowna, lecz koniec końców dolar zwyżkował wobec większości walut, a indeks dolarowy powrócił na poziom z początku grudnia. Największy wzrost widać było w stosunku do euro, które zmaga się z nieustającym problemem zadłużenia krajów peryferyjnych (warto przyjrzeć się w tym tygodniu dużym aukcjom obligacji portugalskich, hiszpańskich i włoskich). Do tego dochodzą również pogłoski o tym, że Szwajcarski Bank Narodowy nie przyjmuje już portugalskiego długu jako zabezpieczenia, jak również że Francja i Niemcy namawiają Portugalię do sięgnięcia po pakiet ratunkowy. Euro z łatwością przełamało poziomy wsparcia po drodze do minimum z początku września. Dolar kanadyjski za to dobrze sobie radził po publikacji mocnego raportu o zatrudnieniu (22 tys. utworzonych etatów, stabilna stopa bezrobocia 7,6%) i potwierdził przełamanie parytetu. Wall Street wciąż nie mogła pogodzić się z wynikiem NFP – wszystkie indeksy dołowały; DJIA o 0,19%, S&P o 0,18%, a Nasdaq o 0,25%, co nie zmienia tego, że rynki akcji zakończyły na plusie szósty tydzień z rzędu.
Na rynkach towarowych wieść o zamknięciu rurociągu na Alasce wywołała obawy o podaż, co przełożyło się na zwyżkę kursu ropy naftowej o 1,8%. Najnowsze dane IMM wskazują, że w okresie objętym badaniem zamknięto długie pozycje na złocie o wartości 1,8 mld USD, a do tego otworzono krótkie pozycje za 0,7 mld USD. Co więcej, traderzy techniczni zwracają uwagę na to, że w zeszły czwartek złoto po raz pierwszy od 106 dni zamknęło sesję poniżej 55-dniowej średniej kroczącej.
Dzisiejsza sesja europejska to Indeks Cen Domów Halifax w Wielkiej Brytanii, dynamika sprzedaży detalicznej w Szwajcarii, aktywność w sektorze produkcyjnym w Szwecji, inflacja CPI w Norwegii oraz indeks zaufania inwestorów Sentix w strefie euro. W Ameryce Północnej tydzień rozpoczyna się raczej powoli – mamy tu jedynie liczbę udzielonych pozwoleń na budowę w Kanadzie oraz publikację prognozy gospodarczej Banku Kanady.
piątek, 7 stycznia 2011
Komentarz rynkowy: www.saxobank.pl
Wczoraj po raz kolejny euro przykuło uwagę inwestorów przełamując 200-dniową średnią kroczącą wobec dolara i w rezultacie osiągając najniższy poziom od początku grudnia. Powodem takiego zachowania się kursu są rosnące ceny europejskich CDS-ów w związku z opublikowaniem badania unijnego na temat systemu finansowego. Do tego dochodzi również niewielki spadek zaufania w UE (wciąż jednak utrzymującego się blisko maksimum obecnego cyklu) oraz niezdolność Belgów do utworzenia nowego rządu. Spadek kursu euro nastąpił pomimo „gotowości” Chin do wykupienia hiszpańskich obligacji o wartości 6 mld euro i mocnej zwyżki w listopadowej liczbie zamówień fabrycznych w Niemczech (+5,2% m/m, 20,6% r/r).
Gdzie indziej funt brytyjski stracił na wartości po publikacji kiepskiego wyniku PMI; tym razem to komponent usługowy mocno dołował – z 53,0 do 49,7, chociaż gracze rynkowi wzięli pod uwagę fakt, iż był to najzimniejszy grudzień od co najmniej 25 lat, co mogło mieć negatywny wpływ na wynik. Kanada również nie zyskała na publikacji PMI – tamtejszy Ivey PMI spadł z poprzednich 57,5 do 50,0 wobec oczekiwanych 54,0. Jednak cross USDCAD nie był w stanie przełamać poziomu parytetu. Na amerykańskim froncie danych tygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wypadła w dużej mierze zgodnie z oczekiwaniami, wzrastając z 391 tys. tydzień temu do 409 tys. Na Wall Street było dość spokojnie. Indeksy nieco ucierpiały po publikacji raportów amerykańskich detalistów o gorszych od prognozowanych poziomach sprzedaży w grudniu.
Na wczorajszej sesji azjatyckiej mieliśmy do czynienia z nieco większymi niż normalnie wahaniami, pomimo braku istotnych danych. Euro odnalazło wsparcie w pobliżu dołka z końca listopada, nie dotykając stop lossów poniżej 1,2970. Ogólnie większość par zwyżkowała za sprawą redukcji długich pozycji na dolarze przed dzisiejszą publikacją.
Nieco więcej danych ukaże się podczas dzisiejszej sesji europejskiej, a konkretnie chodzi o poziom bezrobocia w Szwajcarii, dane handlowe, dynamikę sprzedaży detalicznej i aktywność produkcji w Niemczech, dynamikę sprzedaży detalicznej i aktywność w sektorze produkcyjnym w Norwegii oraz ostateczny odczyt PKB za III kwartał w strefie euro. Poza zatrudnieniem w amerykańskim sektorze pozarolniczym i stopą bezrobocia sesja północnoamerykańska to dzisiaj również dane o poziomie bezrobocia w Kanadzie.
Jeżeli chodzi o oczekiwania rynkowe dotyczące dzisiejszej publikacji, to ostatnio widzimy niewielki wzrost, szczególnie po opublikowaniu w tym tygodniu raportu ADP. Konsensus rynkowy kształtuje się na poziomie 200 tys., co mogło już zostać zdyskontowane (wobec 150 tys. w ostatnich sondażach), stąd nawet relatywnie mocny wynik może rozczarować. Więcej na ten temat można przeczytać w zapowiedzi Johna Hardy'ego tutaj.
Gdzie indziej funt brytyjski stracił na wartości po publikacji kiepskiego wyniku PMI; tym razem to komponent usługowy mocno dołował – z 53,0 do 49,7, chociaż gracze rynkowi wzięli pod uwagę fakt, iż był to najzimniejszy grudzień od co najmniej 25 lat, co mogło mieć negatywny wpływ na wynik. Kanada również nie zyskała na publikacji PMI – tamtejszy Ivey PMI spadł z poprzednich 57,5 do 50,0 wobec oczekiwanych 54,0. Jednak cross USDCAD nie był w stanie przełamać poziomu parytetu. Na amerykańskim froncie danych tygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wypadła w dużej mierze zgodnie z oczekiwaniami, wzrastając z 391 tys. tydzień temu do 409 tys. Na Wall Street było dość spokojnie. Indeksy nieco ucierpiały po publikacji raportów amerykańskich detalistów o gorszych od prognozowanych poziomach sprzedaży w grudniu.
Na wczorajszej sesji azjatyckiej mieliśmy do czynienia z nieco większymi niż normalnie wahaniami, pomimo braku istotnych danych. Euro odnalazło wsparcie w pobliżu dołka z końca listopada, nie dotykając stop lossów poniżej 1,2970. Ogólnie większość par zwyżkowała za sprawą redukcji długich pozycji na dolarze przed dzisiejszą publikacją.
Nieco więcej danych ukaże się podczas dzisiejszej sesji europejskiej, a konkretnie chodzi o poziom bezrobocia w Szwajcarii, dane handlowe, dynamikę sprzedaży detalicznej i aktywność produkcji w Niemczech, dynamikę sprzedaży detalicznej i aktywność w sektorze produkcyjnym w Norwegii oraz ostateczny odczyt PKB za III kwartał w strefie euro. Poza zatrudnieniem w amerykańskim sektorze pozarolniczym i stopą bezrobocia sesja północnoamerykańska to dzisiaj również dane o poziomie bezrobocia w Kanadzie.
Jeżeli chodzi o oczekiwania rynkowe dotyczące dzisiejszej publikacji, to ostatnio widzimy niewielki wzrost, szczególnie po opublikowaniu w tym tygodniu raportu ADP. Konsensus rynkowy kształtuje się na poziomie 200 tys., co mogło już zostać zdyskontowane (wobec 150 tys. w ostatnich sondażach), stąd nawet relatywnie mocny wynik może rozczarować. Więcej na ten temat można przeczytać w zapowiedzi Johna Hardy'ego tutaj.
czwartek, 6 stycznia 2011
Komentarz rynkowy:
W nocy poznaliśmy kolejną serię pozytywnych danych z USA. Tym razem był to raport ADP o zatrudnieniu w sektorze prywatnym sugerujący, że w grudniu w Stanach powstało aż 297 tys. nowych etatów – znacznie więcej niż przewidywano (100 tys.) i utworzony miesiąc wcześniej (92 tys.). Najnowszy wynik stanowi największy miesięczny wzrost w historii raportu. Trochę trzeba było zaczekać, ale w końcu dolar zwyżkował do najwyższego poziomu od końca grudnia. Pozytywne dane ekonomiczne pomogły zakończyć niedawną mocną zwyżkę na rynku obligacji; wyższa rentowność okazała się głównym katalizatorem dla wzrostów dolara, szczególnie wobec jena. Kolejne dobre wieści nadeszły pod postacią indeksu aktywności w sektorze pozaprodukcyjnym ISM, który wzrósł z 55,0 do 57,1. Komponent zatrudnienia jednak nie potwierdził pozytywnych danych z raportu ADP, spadając o 2 punkty z 52,7 do 50,5. To może sugerować, że czynniki sezonowe miały znaczący wpływ na grudniowy wynik, co powinno zostać odpowiednio zdyskontowane.
W Europie dane nie były już tak sprzyjające. PMI sektora usługowego w Irlandii i we Włoszech mocno dołował; hiszpański PMI zaś osiągnął najniższy poziom od roku. Europejska waluta z początku przebiła poziom 1,3250 i przełamała kilka następnych istotnych poziomów po drodze w dół – dopiero 1,3125 okazał się wystarczająco mocnym wsparciem. PMI brytyjskiego sektora budowlanego także rozczarował wynikiem 49,1, co wywarło jeszcze większą presję na funcie.
Podczas sesji europejskiej mamy dzisiaj inflację CPI w Szwajcarii, PMI brytyjskiego sektora usługowego, zamówienia w fabrykach w Niemczech oraz wskaźnik zaufania konsumentów i dynamikę sprzedaży detalicznej w strefie Euro. Sesja amerykańska skupi się na tygodniowej liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych oraz kanadyjskim wskaźniku PMI Ivey.
W Europie dane nie były już tak sprzyjające. PMI sektora usługowego w Irlandii i we Włoszech mocno dołował; hiszpański PMI zaś osiągnął najniższy poziom od roku. Europejska waluta z początku przebiła poziom 1,3250 i przełamała kilka następnych istotnych poziomów po drodze w dół – dopiero 1,3125 okazał się wystarczająco mocnym wsparciem. PMI brytyjskiego sektora budowlanego także rozczarował wynikiem 49,1, co wywarło jeszcze większą presję na funcie.
Podczas sesji europejskiej mamy dzisiaj inflację CPI w Szwajcarii, PMI brytyjskiego sektora usługowego, zamówienia w fabrykach w Niemczech oraz wskaźnik zaufania konsumentów i dynamikę sprzedaży detalicznej w strefie Euro. Sesja amerykańska skupi się na tygodniowej liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych oraz kanadyjskim wskaźniku PMI Ivey.
środa, 5 stycznia 2011
Equity Kickoff: Realizacja zysków – słaby początek, ale możliwe odbicie
Christian Blaabjerg, Chief Equity Strategist, Saxo Bank
Oczekuje się, iż europejskie indeksy gotówkowe rozpoczną w środę niżej w związku ze stwierdzeniami przedstawicieli Fedu, zgodnie z którymi należy się spodziewać wzrostu gospodarczego, ale druga runda quantitative easing jest mimo wszystko potrzebna. Zaczniemy zatem na dole, ale w trakcie dnia spodziewajcie się odbicia, ponieważ trend wzrostowy jest nadal bardzo mocny. Zaplanowane na dziś publikacje, które mogą wpłynąć na rynek, to łączny wskaźnik PMI dla strefy euro i dane o poziomie nowych zamówień w przemyśle w eurolandzie, ogłaszane odpowiednio o 9.00 GMT i 10.00 GMT.
W związku ze stwierdzeniami Fedu dotyczącymi drugiej rundy QE wczoraj mieliśmy do czynienia z pewnymi korektami najważniejszych indeksów, jednak w rzeczywistości jest to tylko zwykłe realizowanie zysków po szeregu dni z dobrymi, solidnymi wzrostami. Ponieważ zdecydowanie wierzymy w to, że trend wzrostowy się utrzyma, możemy stwierdzić, że jest to tylko krótkie spowolnienie, które zwykle oznacza, że inwestorzy przygotowują się do wejścia na rynek.
O godz. 9.00 GMT publikowany jest łączny wskaźnik PMI dla strefy euro – oczekuje się, iż utrzyma się on na dotychczasowym poziomie, czyli 55,0. W tym przypadku zgadzamy się z rynkiem i nie oczekujemy, by publikacja ta w znaczącym stopniu wpłynęła na kursy akcji. O godz. 10.00 GMT publikowane są jednak dane o nowych zamówieniach w przemyśle w strefie euro – są one znacznie ważniejsze od wspomnianego łącznego indeksu PMI. Oczekuje się, iż w skali m/m ich poziom zmieni się o 1,5 w stosunku do -3,8% w poprzednim okresie, zaś w skali r/r również zaobserwowana zostanie pozytywna zmiana z 13,5% do 18,4%. Istnieje bardzo bezpośrednia zależność między poziomem nowych zamówień w przemyśle a stopą bezrobocia (mimo pewnego opóźnienia), co sprawia, że dane te są na prawdę interesujące. Zasadniczo zgadzamy się z oczekiwaniami rynków, które przyczyniają się obecnie do wzrostu apetytu na ryzyko (i kursów akcji), jednak rozczarowujące dane mogą w tym przypadku spowodować zatrzymanie trendu wzrostowego.
Pomimo ostatniej korekty nadal angażujemy się w te same sektory, co w zeszłym roku – szykujemy się na wzrost akcji, nadal sprzyjając zwiększaniu zaangażowania w sektory procykliczne, takie jak energia, surowce podstawowe i finanse. W sektorze surowców podstawowych ciągle zwracamy szczególną uwagę na kopalnie, a konkretnie takie duże spółki, jak Rio Tinto, BHP Billiton i Xstrata. W sektorze energetycznym preferujemy przedsiębiorstwa eksploracyjno-produkcyjne, takie jak BP, BG Group i Total, podczas gdy w sektorze finansowym skupiamy się na bankach, takich jak RBS, Barclays i Lloyds.
Oczekuje się, iż europejskie indeksy gotówkowe rozpoczną w środę niżej w związku ze stwierdzeniami przedstawicieli Fedu, zgodnie z którymi należy się spodziewać wzrostu gospodarczego, ale druga runda quantitative easing jest mimo wszystko potrzebna. Zaczniemy zatem na dole, ale w trakcie dnia spodziewajcie się odbicia, ponieważ trend wzrostowy jest nadal bardzo mocny. Zaplanowane na dziś publikacje, które mogą wpłynąć na rynek, to łączny wskaźnik PMI dla strefy euro i dane o poziomie nowych zamówień w przemyśle w eurolandzie, ogłaszane odpowiednio o 9.00 GMT i 10.00 GMT.
W związku ze stwierdzeniami Fedu dotyczącymi drugiej rundy QE wczoraj mieliśmy do czynienia z pewnymi korektami najważniejszych indeksów, jednak w rzeczywistości jest to tylko zwykłe realizowanie zysków po szeregu dni z dobrymi, solidnymi wzrostami. Ponieważ zdecydowanie wierzymy w to, że trend wzrostowy się utrzyma, możemy stwierdzić, że jest to tylko krótkie spowolnienie, które zwykle oznacza, że inwestorzy przygotowują się do wejścia na rynek.
O godz. 9.00 GMT publikowany jest łączny wskaźnik PMI dla strefy euro – oczekuje się, iż utrzyma się on na dotychczasowym poziomie, czyli 55,0. W tym przypadku zgadzamy się z rynkiem i nie oczekujemy, by publikacja ta w znaczącym stopniu wpłynęła na kursy akcji. O godz. 10.00 GMT publikowane są jednak dane o nowych zamówieniach w przemyśle w strefie euro – są one znacznie ważniejsze od wspomnianego łącznego indeksu PMI. Oczekuje się, iż w skali m/m ich poziom zmieni się o 1,5 w stosunku do -3,8% w poprzednim okresie, zaś w skali r/r również zaobserwowana zostanie pozytywna zmiana z 13,5% do 18,4%. Istnieje bardzo bezpośrednia zależność między poziomem nowych zamówień w przemyśle a stopą bezrobocia (mimo pewnego opóźnienia), co sprawia, że dane te są na prawdę interesujące. Zasadniczo zgadzamy się z oczekiwaniami rynków, które przyczyniają się obecnie do wzrostu apetytu na ryzyko (i kursów akcji), jednak rozczarowujące dane mogą w tym przypadku spowodować zatrzymanie trendu wzrostowego.
Pomimo ostatniej korekty nadal angażujemy się w te same sektory, co w zeszłym roku – szykujemy się na wzrost akcji, nadal sprzyjając zwiększaniu zaangażowania w sektory procykliczne, takie jak energia, surowce podstawowe i finanse. W sektorze surowców podstawowych ciągle zwracamy szczególną uwagę na kopalnie, a konkretnie takie duże spółki, jak Rio Tinto, BHP Billiton i Xstrata. W sektorze energetycznym preferujemy przedsiębiorstwa eksploracyjno-produkcyjne, takie jak BP, BG Group i Total, podczas gdy w sektorze finansowym skupiamy się na bankach, takich jak RBS, Barclays i Lloyds.
Subskrybuj:
Posty (Atom)